CITY SONGS – najbardziej nietypowy projekt na naszym rynku muzycznym!

Ideą wszystkich utworów jest muzyczna KOLABORACJA.

Pomysłodawca nie tylko postanowił nagrywać płyty "na odległość", ale zaprosił do współpracy wielu artystów - przedstawicieli elektronicznej
sceny.

Każdorazowo mentalnie wcielał się w rolę muzyka zaproszonej grupy i przygotowywał utwór/szkielet, który później posłużył do dalszej modyfikacji
przez rzeczywistych członków danej formacji. 

Tak powstała niepowtarzalna
muzyczna mapa Polski.

Projekt jest już zamknięty.
Trwał w latach 2000 – 2004.

Cały czas są dostępne są części 4 - 16.


KONTAKT


ZAMÓWIENIA

 
 

CITY SONGS 12 | requiem rec 2003 |


Seria prezentująca dokonania polskiej szeroko pojętej elektroniki.

 

cdr 63 min


PROGRAM: posłuchaj fragmentów w mp3

01. CITY SONGS vs ZEMBY w wylot
02. CITY SONGS vs SOCTEAU CIRQUE easy knowledge
03. CITY SONGS vs ROBERT SZYMAŃSKI la revue blanche
04. CITY SONGS vs KONRAD KUCZ luna
05. CITY SONGS vs TOTENHAUS liver sacrifice
06. CITY SONGS vs WOJCIECH APPEL integrata
07. CITY SONGS vs WOLFRAM where & when


RECENZJE

Mocno broniłem się przed pisaniem recenzji tej edycji City Songs. Mam raczej złe doświadczenia w tym względzie bowiem w tego rodzaju edycjach moje nagrania umieszczane są obok nagrań moich kolegów. A często nie podobają mi się ich kompozycje. Oj! Kwasy robią się wtedy straszne! Oj! Straszne! Ale tutaj nikt mnie nie zna osobiście wiec pozwolę sobie na swego rodzaju szczerość. Generalnie popieram muzyczne poszukiwania. Ta stylistyka pomimo wszystko powinna mieć swoje miejsce w naszym rodzimym środowisku muzycznym. Czuje rozczarowanie, brakiem oryginalności. 
W zasadzie w każdym nagraniu wyczuwa się cholerne polowanie na taka ekspresje, na takie chore brzmienia, no i te teksty, glosy, darcie gęby. Jakoś tak przyjęło się niesłusznie, że awangarda to zawsze skrajne zrywanie z kryterium przeszłości i jej porządkiem. Przypomnę, że Throbbing Gristle nagrywał ponad 20 lat temu, obecnie mamy 2003 rok i ten porządek dawno już obalono. To takie brnięcie w chaosie. Łatwo wiec o banał. Czasem mam wiec wrażenie, ze gdzieś to już słyszałem, a żadne z tych nagrań na city song nie zapadło mi w pamięć. Jedynie Wolfram i Totenhaus udało się według mnie jakoś szczęśliwie wybrnąć. To jest realny problem, bo zawsze bardzo popierałem takie muzyczne eksperymentowania. Mam sporo takich płyt z całego świata i wiem jak łatwo dziś robić taka muzykę. Myślę, że każdemu z tych artystów przydałoby się choć krótkie spróbowanie swoich sil w muzyce pop. Piosenka jako forma wymaga ogromnej dyscypliny. Tu dopiero łatwo o banał. Zapewniam wszystkich, że to bardzo trudne. Ale ta dyscyplina w konstruowaniu muzyki bardzo potem się przydaje. 

Konrad Kucz http://www.requiem.serpent.pl/konradkucz

Przyznaje na wstępie, że dwunastka City Songs jest pierwszą i jedyną na razie częścią tej składanki, jaką przyszło mi usłyszeć. Trudno będzie mi więc porównać ją z częściami wcześniejszymi i ocenić cały wysiłek włożony w powstanie tej serii. Z drugiej strony, może będzie to recenzja bez obciążeń? Z całości na uwagę zasługują Wolfram, Konrad Kucz i Wojciech Appel. Miłe słowo by padło pod adresem utworu "W wylot" projektu Zemby, ale pojawia się tam lekko zmanierowany wokal (jedyny taki utwór na płycie!), który mnie osobiście mocno drażni i trochę rozbija całkiem ciekawy kawałek muzy. Utwór "Luna", który Łukasz Pawlak skomponował z Konradem Kuczem, to taka 14 minutowa podróż w której bardzo sprawnie połączono miłe dla ucha, relaksujące dźwięki z niepokojącymi, tajemniczymi odgłosami, które napływają gdzieś z oddali. Taki zabieg sprawia, że "Luna" ma w sobie to coś, co nie pozwala się nudzić przez całe 14 minut. I tego brakuje w niektórych kawałkach, które jak dla mnie czasami się po prostu ciągną... Wybitnie moje klimaty prezentuje Wolfram. Tu już mamy szczątki melodii, za to dużo odgłosów, szumów i tego co nazwać można głosami - niewiadomo skąd. Jak dla mnie klasa! Z rzeczy, które przykuły moją uwagę, jest jeszcze "Integrata"; Wojciecha Appela. Utwór ma w sobie dużo powagi i w swojej strukturze przypomina mi nieco, ruch fali morskiej... Ciekawe... Całość oceniam bardzo wysoko, mimo że nie wszystko przypadło mi do gustu. Radzę to jednak zwalić na noise'owo, industrialne zwichrowanie piszącego niż na poszczególne projekty, bo za prawdę, dużo tu wspaniałej muzyki. 

Totenhaus http://www.beastofprey.glt.pl

Bez bicia przyznaję się, że Łukasz musiał mnie mocno naciskać bym wydusił z siebie poniższe zeznania. Jakoś mu się to udało. Mój opór wynika(ł) głównie z tego, że pisanie recenzji płyty w której bierze się udział to zadanie dość niezręczne... nieprawdaż? Czując się więc w dalszym ciągu niezręcznie pozwolę sobie zaprezentować garść spostrzeżeń:
Zemby - Przypadkiem już wcześniej miałem okazję poznać dokonania tej grupy, a to dzięki chodzącej encyklopedii historii Szczecina czyli Głowie. Dzięki temu byłem trochę przygotowany na to co usłyszę. Jak dla mnie to muzyka z trochę innej bajki niż reszta City Songs 12, ale taki urok składanek. Styl Zembów jest mocno eklektyczny lecz metoda na połączenie wielu rzeczy jest już według własnej receptury i trzyma nie gorzej niż ProteFix. Jedyne tylko czego nie mogę przeboleć to plastikowe brzmienia basu (MIDI?). Ukłony za lekkie zwariowanie. Socteu Cirque - przyjemna ambientalno-atmosferyczna pierwsza część i niestety nijak do niej przystająca część druga prezentująca banalne bity i melodyjki. Po tak obiecującym wstępie bardzo się rozczarowałem. Robert Szymański - hmm. o tym kawałku nawet nie wiem co napisać. Po prostu nie trafia do mnie zupełnie jego stylistyka więc nie będę się wypowiadał. Skip.
Konrad Kucz - Przyjemne ciepłe mroki. Zgrabny, konsekwentny utwór ale chyba ciut zbyt monotonny w swoich lajtowych rytmach. W zasadzie nie mam się czego czepiać, ale pozostawił we mnie wrażenie niedosytu. Jak dla mnie zabrakło wampirzego kła, który mógłby od czasu do czasu błysnąć w świetle tego księżyca, albo przynajmniej dźwiękowego pazurka :-) Totenhaus - Mam nadzieję, że nikt jednak nie poświęcił wątroby przy powstawaniu tego kawałka. Niepokojący, trochę obrzędowy, fajnie operujący głosami. Jedyny minus to zbyt ciche odgłosy chłosty i krzyków. No, ale może za dużo nasłuchałem się ostatnio Runzelstirn und Gurgelstock. Wojciech Appel - tak sobie wyobrażam, że to muzyka do słuchania kiedy siedzi się ciepłym wieczorem na parapecie otwartego okna, a na ulicy poniżej widać spacerujących ludzi. Taki przyjemny miejski soundtrack. I nawet nie przeszkadza, że linia fortepianu staje się pod koniec nieco pompatyczna. Wolfram - nie nie, tego byłoby za dużo. Pozwólcie, że ocenę tego kawałka pozostawię pozostałym uczestnikom składanki. I oczywiście słuchaczom. 

Wolfram http://polycephal.terra.pl

Mam na imię Maciek mój projekt nazywa się Socteau Cirque a dzisiaj mam zamienić się w recenzenta. Będzie to debiut w takiej roli dlatego może być lekko kulawy. Na początek o okładce : wydawało mi się że będzie dobra ale takiej się nie spodziewałem koncepcja forma i tekst to dzieło samo w sobie wielkie dzięki dla grafika. Dzięki temu muzyka staje się bardziej konceptualna i chociaż bardzo odmienna to jednak nie ucieka od wspólnego mianownika. Wszystkie utwory są na swój sposób piękne inspirujące lecz trochę mało awangardowe słychać w nich nawiązania do różnych gwiazd. Ale tak może miało być chociaż z drugiej strony trudno już dzisiaj czymkolwiek zaskoczyć. Płyta jest extra i bardzo się cieszę że mogłem tam umieścić swoje trzy grosze. Szkoda tylko że nie mogłem tego zrobić wcześniej ale to już nie było zależne ode mnie. Pozdrawiam wszystkich.

Socteau Cirque socteaucirque@poczta.onet.pl

© requiem records