CITY SONGS – najbardziej nietypowy projekt na naszym rynku muzycznym!

Ideą wszystkich utworów jest muzyczna KOLABORACJA.

Pomysłodawca nie tylko postanowił nagrywać płyty "na odległość", ale zaprosił do współpracy wielu artystów - przedstawicieli elektronicznej
sceny.

Każdorazowo mentalnie wcielał się w rolę muzyka zaproszonej grupy i przygotowywał utwór/szkielet, który później posłużył do dalszej modyfikacji
przez rzeczywistych członków danej formacji. 

Tak powstała niepowtarzalna
muzyczna mapa Polski.

Projekt jest już zamknięty.
Trwał w latach 2000 – 2004.

Cały czas są dostępne są części 4 - 16.


KONTAKT


ZAMÓWIENIA

 
 

CITY SONGS 14 | requiem rec 2004 |


Seria prezentująca dokonania polskiej szeroko pojętej elektroniki.

 

cdr 63 min


PROGRAM: posłuchaj fragmentów w mp3

01_CITY SONGS vs UTRENYA winter cow from my old dream
02_CITY SONGS vs TEKDEV69 area code
03_CITY SONGS vs DETKOS moskwanowa
04_CITY SONGS vs DIAKOF pucharowa środa
05_CITY SONGS vs KLAKE arctic mission
06_CITY SONGS vs DR ROOT The ARTificiAl Killer
07_CITY SONGS vs SPIKA sneozo


RECENZJE

Najpierw okładka. W ulubionym kolorze brązowym (chociaż w materiałach reklamowych opisana jako piaskowa - też ładnie). Całość robi wrażenie. Dotykanie, oglądanie i wąchanie (tak, tak!) - to niejako wstęp do muzyki.
Potem już tylko dźwięki. Jest bardzo dobrze - jak na składankę to zaskakujące. Muzyka zróżnicowana, penetrująca różne tereny i style, ale dobór utworów bardzo dobry. Tworzy się jakaś opowieść, całość jednym słowem. Nigdy nie ufam takim produkcjom, powstającym na odległość. Nie masz wpływu w jakim towarzystwie się znajdziesz. Tutaj jednak wszystko zostało skompilowane z zachowaniem reguł. Na początku dystans i zimowy pejzaż, który powoli przeradza się w coraz cieplejszą wiosnę. Jest nawet kawałek lata. Potem już deszczowa jesień i zwiastun zimy. Wszystko to w 33 minuty (dla mnie to niewątpliwy atut). Może to i wstyd, ale nie znam pozostałych „city songs” - dlatego dla mnie XIV jest najlepsza. Posłuchajcie jak się zaczyna i jak kończy, a jak przez przypadek zaczniecie słuchać jeszcze raz, możecie się zapętlić.
PS. Ciekawostka - najkrótsze nazwy zespołów w historii serii.

Adam Majiczek UTRENYA http://www.utrenya.prv.pl

Ciężko jest napisać recenzję swojej płyty. W zasadzie nie powinno się tego robić, chociażby ze względu na ryzyko popadnięcia w pretensjonalność. Ale chyba przede wszystkim dlatego, że to, co chciało się powiedzieć, przekazać, wyrazić - jest już na płycie. Dodatkowe słowa komentarza powinny być zbędne. Jeżeli nie są - tym gorzej dla płyty.

Ta kompilacja jest jednak tylko po części moja, więc mogę się pokusić o parę słów, takich jakby didaskaliów. Jednocześnie, ze względu na sprawy, o których już wspomniałem, muszę wykluczyć z tej recenzji swój utwór. I tu pojawia się problem. Znam Łukasza Pawlaka na tyle, żeby wiedzieć, że dobór utworów na płycie, czy nawet ich kolejność - nie są przypadkowe. Czternasta część City Songs to przemyślana, zamknięta całość, to historia, a raczej rozdział pewnej historii. Teraz już mogę powiedzieć "naszej historii" i jestem z tego cholernie dumny. Tylko jak napisać coś o całości, pomijając jej integralną część, tę którą budować pomogłem? Jedyne co mi przychodzi do głowy to taka oczywista metafora. Miasto. Czternasta dzielnica miasta. Siedem miejsc.

Zaczyna się od laboratorium. Jest zimno, ciemno, sterylnie. Sterylnie, ale wilgotno - wypełniający powietrze fluid powoduje sprzęgnięcia w nigdy nie wyłączanej maszynerii - słychać przypadkowe spięcia, piski, zgrzyty. Przez malutkie okienko wpada snop światła, w którym tańczą drobinki kurzu. Chropowate dźwięki na granicy słyszalności rezonują w tej piwnicy, bo teraz wyraźnie słychać, że to piwnica. Odgłosy pełnej skupienia pracy powoli układają się w pozornie monotonne rytmy (genialny Detkos) i sekwencje. Może to jest laboratorium muzyka-inżyniera z tekstu Tomasza Zrąbkowskiego?

Z tego świata wydobywa nas dopiero "Pucharowa Środa" Diakofa, która pokazuje więcej światła, więcej życia. Jest miasto, ludne miasto, jest pośpiech, praca. Możliwe, że to najlepszy utwór na płycie - z tą misternie utkaną polifonią. I pozostajemy w tym radosnym pośpiechu aż do momentu kiedy - za sprawą dr Root - w mieście zapada zmrok. Znowu perełka, bo ta noc pachnie dubem, trochę zimniejszym od Jamajki, trochę cieplejszym od Berlina - takim dubem strefy bardzo umiarkowanej. Pada jakiś lichy deszcz. Rzadkie krople biją w metalowe dachy (sto uderzeń na minutę) spływają po rynnach.

W końcu miasto umiera - na tę krótką chwilę gdzieś około piątej rano. Przestało padać, ostatnie krople spadają z zawieszonych wysoko linii telefonicznych i wysokiego napięcia. Ale miasto niedługo odrodzi się jak codzień. Już wstaje blady świt (Spika). Tam, między tą starą, ale silnie wrośniętą w ziemię kamienicą, a wieżowcem ze szkła i stali wschodzi słońce. Tam. Widzicie?

Widzicie?

Łukasz M. Krupiński tekdev69 http://www.tekdev69.com

City songs słyszałem już wcześniej... paru przyjaciół brało udział w tym projekcie, sama idea też wydawała się ciekawa. No i temat osobisty - pierwsza propozycja wydania "czegoś" na płycie to właśnie Łukasz i Req... Moi szanowni przedrecenzenci (jest takie słowo?), napisali wiele rzeczy, pod którymi wypada się podpisać. Na pewno zachęcam do wysłuchania płytki w SKUPIENIU ,najlepiej w środku nocy na słuchawkach, w absolutnym bezpieczeństwie kołdry i podusi. 

Numer 1 - Utreneya, to taki idealny "wprowadzacz" - duszny ambient, połkniecie haczyk na bank :-) Potem TEKDEV 69 - atakuje transowym bitem, lecz wokół pełno wykręconych dźwięków.. słyszałem nawet jak się River Raid wgrywa na Atari... Detkos znów transuje, może bardziej leniwie, ale fajnie, etnicznie i z "czujem". Potem numer własny.. więc nic nie napiszę, może tylko tyle, że chciałbym kiedyś usłyszeć swój utwór pierwszy raz, jak kogoś innego, może wtedy bym stwierdził obiektywnie czy to jest dobre... niestety przekleństwem muzyka jest subiektywny odsłuch własnych rzeczy, ci co grają wiedzą o czym mówię... Dalej Klake - ma ładny obrazek, a utwór dla mnie świetny, tak jakoś w moich klimatach, z wdziękiem. Nr.6 - Dr. Root, taki niemalże postrockowy, słyszę gitarę z fajnym efektem i bębny jak u DJ Shadowa. No i Spika- rzecz o ostatnim dniu pracy Huty 1go Maja w Gliwicach. Posłuchaj jak wygasa piec martenowski, ktoś zatrzymuje przerdzewiałe suwnice, poczuj zapach lamperii w hutniczej stołówce... 

Dla mnie płyta bardzo osobista, niepowtarzalna, nie "mainstreamowa" no i chyba o to chodzi?

Dominik Smolarczyk DIAKOF http://diakof.webpark.pl

14 odsłona city songs... seria limtowana-100 egzemplarzy... mój ma numer 11...utworów 7...czas trwania płyty... nie mam kalkulatora pod ręką... ulubiony utwór: pucharowa środa... muzyka płynie , uspokaja... jest raczej delikatna i stonowana... zimno tu ...chociaż to polarne lato... przebrzmiewają echa zimnej wojny.. to już przeszłość... północna Norwegia... dalej na północ... góra lodowa świeci w końcu... tajni agenci chwilowo "uśpieni", oczekują, nasłuchują, są gotowi, lecz napięcie nie wzrasta... wyrzutnie pod głębokim śniegiem... po lodzie mknie psi zaprzęg w odległości dziesiątek kilometrów żadnego człowieka... drugi ulubiony utwór: the artificial killer... nadal mroźno... dużo, dużo dalej... stara Indianka przygotowuje wywar leczniczy myśliwi czają się na zwierzynę... wódz czeka na wizje... dużo, dużo dalej i niżej ...czarny samochód podjeżdża pod klub... wysiada człowiek, myśli ...dziwna ta noc, spokojna... jednak coś wisi w powietrzu kula się kręci..."

Bartosz Ujazdowski KLAKE http://www.requiem.serpent.pl/klake

Płyta należy do tych, które podczas pierwszego odtwarzania wydają się być niezawspaniała. Jednak po którymś tam już razie - dźwięki zaczynają tak wciągać, że bez pomocy dobrego psychiatry nie sposób wrócić do rzeczywistości.

Aby w pełni docenić magiczne i terapeutyczne walory płyty, należy się do tego celu odpowiednio przygotować. tzn.: odprężyć; rozluźnić mięśnie; wyłączyć logiczne myślenie; otworzyć głowę i włączyć odtwarzarkę. Ważne jest także, by słuchawki za bardzo nie zdusiły. Po takim przygotowaniu nie ma wątpliwości, że przed oczami wyświetli się nam czarno-biały film (Dlaczego akurat czarno-biały - nie wiem. Może moja głowa odbiera jeszcze w starym systemie.). Nie będę zdradzał szczegółów filmu. W ten sposób ukierunkowałbym wyobraźnię potencjalnych słuchaczy. Powiem jeno tyle, że ostatnia scena (7) jest o podróży prototypową, drewnianą, jednoosobową łodzią podwodną w głąb organizmu gigantycznej dżdżownicy. Ścieżka czwarta budzi w nas instynkt macierzyński. Jest to doskonała piosnka dla matek karmiących piersią. Polecam. Ja sam po drugim już przesłuchaniu tegoż kawałka musiałem go odstawić, gdyż poczułem wyraźne powiększenie mych piersi. Największe wrażenie zrobiła na mnie trójka. Bardzo łatwo i skutecznie wprowadza mnie w trans, poprawiając znacznie transfer danych napływających do mego mózgu z Kosmosu. Reasumując; płyta wywiera głębokie wrażenie. Przede wszystkim jednak skutecznie pobudza wyobraźnię. Działa uspokajająco.

Remigiusz Skrabania dr Root http://www.antybiotix.prv.pl

© requiem records