CITY SONGS – najbardziej nietypowy projekt na naszym rynku muzycznym!

Ideą wszystkich utworów jest muzyczna KOLABORACJA.

Pomysłodawca nie tylko postanowił nagrywać płyty "na odległość", ale zaprosił do współpracy wielu artystów - przedstawicieli elektronicznej
sceny.

Każdorazowo mentalnie wcielał się w rolę muzyka zaproszonej grupy i przygotowywał utwór/szkielet, który później posłużył do dalszej modyfikacji
przez rzeczywistych członków danej formacji. 

Tak powstała niepowtarzalna
muzyczna mapa Polski.

Projekt jest już zamknięty.
Trwał w latach 2000 – 2004.

Cały czas są dostępne są części 2 - 16.


KONTAKT


ZAMÓWIENIA

 
 

CITY SONGS 3 | requiem rec 2001 |

NAKŁAD WYCZERPANY



Seria prezentująca dokonania polskiej szeroko pojętej elektroniki.

 

cdr 50 min


PROGRAM: posłuchaj fragmentów w mp3

01. CITY SONGS vs ROSEGARDEN mind - light - sound is my body
02. CITY SONGS vs MACIEJ STANIECKI ibo
03. CITY SONGS vs SPEAR glow
04. CITY SONGS vs IRENEUSZ SOCHA lament
05. CITY SONGS vs XYLAZ rdza
06. CITY SONGS vs ARCA FUNEBRIS serpents
07. CITY SONGS vs XV PARÓWEK tin swan (blaszany łabądź)


RECENZJE

,,...to bardzo wyjątkowa płyta i szkoda mi tylko, ze takie fajne rzeczy, w których jest dusza i serce, są wydawane w tak małych ilościach, ale z drugiej strony na to patrząc, chyba powinienem przyznać racje mojemu PAPIE, ze to są WIELKIE rzeczy tylko dla znawców i koneserów... Powiesiłem sobie właśnie Twoje wydawnictwo na ścianie, wygląda jak awangardowe płótno "nieznanego", za którym kryje się ukryty skarb. Twoja śliczna, mistyczna kartka tez ozdabia kawałek mojego pokoju..." 

Tomasz Podgórski ROSEGARDEN http://www.rosegarden.republika.pl

,,...wykonałeś dobrą, kolosalna robotę: w pewien sposób "przeskanowałeś" środowisko polskiej muzyki niezależnej pod względem muzycznym, estetycznym i filozoficznym. Sadze, ze CITY SONGS to ważna pozycja w sensie historycznym i poznawczym: muzyczna fotografia tej sceny na wczesnym etapie jej rozwoju. Ja jestem zadowolony ze swojego wkładu. Tym bardziej, ze kompozycyjnie i wykonawczo odstaje od reszty..." 

Ireneusz Socha http://www.dembitzer.terra.pl

Mam sentyment do trzeciego śpiewnika miast. Jest na nim mnóstwo moich klimatów. Ma też pewną "tajemniczą" cechę... Wykazując urozmaicenie stylistyczne, jest całkiem jednorodny. Najbardziej odstaje "tin swan". Jakby rdza "trafiła" tytułowego łabędzia, zmieniając go znów w brzydkie kaczątko. Hałasuje niemiłosiernie, prowokując do przegnania go na inny staw. Niewiele brakuje, abym wyłączał go, zanim dokończy swój łabędzi skrzyp. Za to "rdza" jest bardzo zachęcającym do słuchania, bogato zdobionym industrialem. Drone'owaty fundament czuję w głowie i sercu, a nawet... w piętach. Najbliżej moim upodobaniom rzeźbi" Maciej Staniecki. Jego "ibo" relaksuje, ale nie daje zasnąć. Szkoda by było puścić mimo uszu jego czarowanie naelektryzowaną gitarą. Bardzo mocno przenika mnie też "lament". Porusza we mnie inne struny. Nie relaksuje, ale i nie drażni. Przeszywa bez znieczulenia, omijając nerwy czuciowe. Idealnie trafia w emocje, budząc wrażliwość. Tajemniczością pociąga Spear. Jego nasycony przemysłem ambient wyrasta z ciszy i powoli rośnie. Po drodze obraca elektroniką wirtualne i konkretne elementy. Trochę za długo przebywa w początkowej strefie ciszy... Arca Funebris zmierza w stronę łabędzia, ale robi to dyskretnie. Taka natura węża. Poddaję się jego pokusie. Mantry elektronicznych smaczków stępiają czujność zmysłów. Zostaje czysty odbiór sztuki bez groźby utraty raju. Zaczynający całość Rosegarden świetnie się nadaje na... podsumowanie. Zawiera wszystko, co potem słychać w innych kawałkach. Astralną esencją utworu są składniki wymienione w tytule. Jego ciało "fizyczne" to rytm rocka, odpady przemysłu i laminatowa konstrukcja. Gdyby nie łabędź zgrzytający blachą w Parówkach, słuchałbym krążka na okrągło. Może to i dobrze, że kanciasta końcówka przywraca mi zmysłową świadomość miejsca i czasu...
Trzecia recenzja, nie doczekała się publikacji.

Yanko Valskey - Moogazyn


© requiem records