REQUIEM RECORDS


od lat wydaje i promuje muzykę elektroniczną, ambientalną i industrialną. 

Dziś praca wydawnictwa skupia się przede wszystkim na przedsięwzięciu o nazwie Archive Series

Linia wydawnicza Archive Series to unikatowy projekt, który stworzyliśmy by zachować ogromny potencjał muzyki lat 70, 80 i 90. 

Wznawiamy, a w wielu przypadkach wydajemy po raz pierwszy nagrania polskiej sceny niezależnej. 

Wartość artystyczna tej twórczości jest nieoceniona, choć w wielu przypadkach nieznana, a my postawiliśmy sobie za cel ocalenie przed upływem czasu dokonań twórców z tamtych lat.



KONTAKT


ZAMÓWIENIA

 
 

KAFEL | 1982–1992 | ARCHIVE SERIES requiem rec 41/2011





















Przekrojowa płyta tej bardzo ciekawej grupy, prowadzonej przez Dariusza Krzywańskiego, z którym swoją karierę rozpoczynała Katarzyna Nosowska

Część pierwsza (1982–1986) prezentuje nagrania z prapoczątków działalności. Zdecydowany ukłon w kierunku eksperymentów bliskim Throbbing Gristle. Nie jest to jednak muzyka agresywna, kąsająca, czy hałaśliwa. Artysta poszukujący, który zadbał o melodie, smaczki aranżacyjne i tradycyjną kompozycję. Mnogość pomysłów, jak na nagrania sprzed prawie 30 lat.

Płyta druga (1989–1992) to wyznaczony już szlak. Zimnofalowa atmosfera miesza się z ciężkim rytmem automatów perkusyjnych. Mocny bas współgra tu z ambientem, który oscyluje pomiędzy sekwencyjną elektroniką i industrialem. Liryczność i forma wypowiedzi w tekstach nadaje całości specyficznego charakteru. 

To pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się miłośnika poszukującej muzyki, zaprawionej szczyptą najlepszych dokonań sceny gotyckiej przełomu lat 80/90.


Cross-sectional record of this very interesting group, led by Dariusz Krzywański , with whom Katarzyna Nosowska began her career. 

Part One (1982-1986) presents the great beginnings of recording activity. Definitely a greeting to a direction of experiments close to Throbbing Gristle. Yet, this is not an aggressive, biting or noisy music. The artist in a continuous search, took care of melody, arrangement tastes and traditional composition. A multitude of ideas as in recordings from 30 years ago. 

Second record (1989-1992) is already a designated trail. Cool-wave atmosphere mixed with a heavy rhythm of drum machines. Powerful bass interacts here with ambient, which oscillates between sequential electronics and industrial. Lyricism and form of expression in texts gives a specific character to the whole. 

This is a must for every self-respecting music in search lover, mixed with a pinch of the best achievements of the late gothic scene of 80/90.



cd2
01. Psalm / 1989
02. Korowody / 1989
03. A ero / 1989
04. DA / 1989

materiał z kasety “Egzalte” / 1992
05. Intro
06. Ate
07. Dom
08. Klatka
09. Noc
10. Eko
11. Nic

cd1
01. Eksperyment Robot S2i / 1982
02. Eksperyment 220V / 1982
03. Eksperyment Organek / 1982
04. Ekspozycja / 1983
05. Lodowiec / 1983
06. Odlot / 1983
07. Ciągnik / 1986
08. Mogą być / 1985
09. Odpadacz / 1986
10. Ogranicznik / 1986
11. Roiciel / 1986
12. Egzaltacja / 1983
13. Egzalte / 1986



"Początki działalności muzycznej Kafla sięgają początku lat 80. Pierwsze instrumentarium stanowił m.in. zestaw garnków udających perkusję, tapczan, deski, arkusze blachy, puszki, gwizdki, harmonijki ustne, cymbałki, zabawkowy akordeon, mini gitara akustyczna, radziecka gra telewizyjna, preparowane taśmy, kasety magnetofonowe. Wszystko pretendowało do miana instrumentu muzycznego. O syntezatorach mogłem jedynie pomarzyć, więc wziąłem się do pracy i sam zacząłem budować generatory na podstawie schematów z Młodego Elektronika. Instalowałem je w obudowach z klawiaturami przypominającymi syntezatory, a klawisze wycinałem z drewnianych listewek. Przez jakiś czas miałem też gitarę elektryczną, ale to co mnie naprawdę pociągało w tworzeniu muzyki wiązało się z możliwościami jakie daje elektronika.

Kiedy już w czasach szkoły średniej poznałem Andrzeja Panfila, oraz Piotra Gniedziejko pojawiła się nazwa Kafel, nadszedł też czas konfrontacji z publicznością. Latem 1986 roku zostaliśmy zakwalifikowani do przeglądu Poza Kontrolą VII. W składzie: Darek Krzywański – generatory, taśmy, melodeklamacje/śpiew; Andrzej Panfil – generatory, zagraliśmy nasz pierwszy w życiu koncert w Warszawskim klubie Remont. Sala była przepełniona. Dwóch dziewiętnastolatków stanęło przed deskami do prasowania owiniętymi czarną folią, na których ustawione były Uniprymiton–1, oraz jednooktawowe Prymiton–1 i 2 (wszystkie z własnoręcznie wykonanymi przystawkami Multifuzz „na pokładzie”), a podkład wydobywał się ze szpulowca Unitra ZK–140T umieszczonego w walizce pomalowanej srebrzanką. W jakimś amoku znacznie przekroczyliśmy czas występu. Nikt nam jednak nie próbował tego uświadomić. Potem był, jak w kultowym Rejsie, ogólny aplauz i zaakceptowanie. Takie chwile pozostawiają trwały ślad w głowie każdego młodego człowieka. 

W 1987 roku zagraliśmy jeszcze dwa koncerty w Szczecinie (podczas drugiego występu Andrzeja Panfila zastąpił Tomek Czerwiński) a w Częstochowie (w tamtejszym studio akademickiego radia) nagrałem kilka utworów z pomocą wspomnianego już Piotra Gniedziejko. 

Technologiczny przełom w mojej działalności nastąpił z chwilą zakupienia samplerka Casio SK–1. Trudno opisać euforię, jaką wzbudziły we mnie możliwości użycia dowolnego dźwięku w charakterze instrumentu muzycznego. Poza tym był to mój pierwszy normalny, strojący instrument elektroniczny, który nie wymagał przed każdym graniem otwierania obudowy i kręcenia trymerami w celu uzyskania jakiejś „ludzkiej” skali muzycznej. 

Wiosną 1989 roku dołączył do mnie wokalista Andrzej Kwinto (Lenin), który śpiewał wcześniej w różnych post–punkowych kapelach i poruszał się nieźle w muzycznym światku naszego miasta. 

Po kilku próbach w dwuosobowym składzie weszliśmy do studia Akademickiego Radia Pomorze w Szczecinie, gdzie zarejestrowaliśmy kilka nowych utworów. Za pośrednictwem naszego kolegi, Andrzeja Smolika, Lenin załatwił miejsce na próby w klubie Wyższej Szkoły Morskiej „Pod Masztami”. Smolik wtedy studiował właśnie na WSM i grał tam w zespole. Na jedną z prób Lenin przyprowadził swoją koleżankę, Kasię Nosowską. Spodobało nam się wspólne muzykowanie, więc Kasia została z nami na dłużej. 

W trzyosobowym składzie wystąpiliśmy m.in. na festiwalach: Fama’89 w Świnoujściu, FMR Jarocin’89, ZEF w Piszu, Zadyma’89 w Warszawie (Torwar) i innych miastach.

Nagraliśmy również kilka utworów w Szczecińskim Studio Polskiego Radia S1. W 1990 roku po ponad rocznej współpracy rozstaliśmy się z Kasią, przed festiwalem Jarocin’90, gdzie wraz z Maćkiem Suszykiem i Arturem Grochowieckim (dwoma mimami z pantomimy szczecińskiej) wystąpiliśmy po raz drugi – tym razem również na dużej scenie. 

Jesienią nagraliśmy kilka utworów w Szczecińskim Studio PRiTV S1. Jako że nie byłem zadowolony z naszego dotychczasowego „zabawkowego” brzmienia, początek roku 1991 upłynął mi na zgłębianiu tajników mojego nowego nabytku, komputera Amiga 500+. Jeszcze w 1991 roku odbyły się koncerty w Warszawie, Nowogardzie, Choszcznie, Szczecinie, a wiosną 1992 roku zostaliśmy wyróżnieni na przeglądzie OMPP Wrocław’92. W tym samym roku wydaliśmy własnym sumptem kasetę pt. Egzalte. Naszym występom od 1989 roku towarzyszyły projekcje slajdów z obrazami Zdzisława Beksińskiego, a w późniejszym okresie wspomagającego nas Radka Brodeckiego. 

Kafel jako zespół zakończył działalność jesienią 1992 roku, jednak w głębokiej konspiracji i w różnych wcieleniach przetrwał do dnia dzisiejszego www.kafel.pl."

Dariusz Krzywański, 2011


RECENZJE

Kiedyś bardzo dawno, dawno temu w mrocznych czasach komuny, zacząłem pasjonować się modelarstwem redukcyjnym. Prawie każdy w życiu ma taki etap „sklejania samolotów”. Jednym to szybko przechodzi, innym nie. Zaczynają zagłębiać się w temat. Już nie wystarczy samo sklejenie z pudełka, zaczynają szukać źródeł, fotografii, waloryzować modele o dodatkowe elementy. Wnętrza kabin z zegarami, wnęki podwozia itp. Na zachodzie modelarze kupowali gotowe elementy z żywicy, metali i fototrawionych blaszek. Było to przepiękne, bardzo profesjonalne, ale kosztowało fortunę. Było poza zasięgiem zwykłego zjadacza chleba. Zaczęliśmy więc robić takie rzeczy sami. Wycinać z kapsli aluminiowych od mleka, strugać z zapałek, wyginać z drucików. Adam Słodowy i „Zrób to sam” mogłoby się schować. Gdy przedstawialiśmy te modele na wystawach, wysyłaliśmy ich fotografie, dla ludzi z tamtej strony żelaznej kurtyny było do całkowicie nie do uwierzenia, że nie są to gotowe zestawy, a efekt ślęczenia godzinami np. nad formowaniem pustego pudełka po serku homogenizowanym... Jeśli coś podobnego przychodziło im w ogóle do głowy, to tylko w formie znanego i u nas serialu o nieprawdopodobnym magiku, zatytułowanego „MacGyver”. Tam, na planie filmowym ten niezwykle uzdolniony eks-agent za pomocą trzech wykałaczek i sznurowadła budował fikcyjny helikopter. My robiliśmy to w realu i jeszcze z tego ćwierć wykałaczki odkładaliśmy na rakietę. Tak było. Ale dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że słuchając nagrań sprzed blisko 30 lat szczecińskiej grupy KAFEL, prowadzonej przez Dariusza Krzywańskiego, jako żywo przed oczami stają mi podobne obrazy. Skojarzenia są nieuniknione. Niezwykle sugestywne dźwiękowe budowle, przemyślane, acz nowatorskie na tamte czasy kompozycje, skonstruowane zostały za pomocą garnków udających perkusję, tapczanów, desek, arkusza blachy, puszek, gwizdków, harmonijki ustnej, cymbałek, zabawkowego akordeonu, dziecięcej mini gitary akustycznej, radzieckiej gry telewizyjnej, preparowanych taśm, kaset magnetofonowych. Jak wspomina Darek, „... o syntezatorach mogłem jedynie pomarzyć, więc wziąłem się do pracy i sam zacząłem budowac generatory na podstawie schematów z Młodego Elektronika. Instalowałem je w obudowach z klawiaturami, przypominającymi syntezatory, a klawisze wycinałem z drewnianych listewek.” Nie uwierzycie, co można za pomocą tego wszystkiego nagrać, ale możecie spróbować chociaż po części uzmysłowić to sobie, słuchając przekrojowego, dwupłytowego wydawnictwa Requiem Rec. Płyta pierwsza (1982–1986) to zapis eksperymentów i kształtowania formy i treści KAFLA, płyta druga (1989–1992) to płyta w pełni dojrzałego projektu. Na dwudziestu kilku stronach tekstu, okraszonego fotografiami z epoki, możemy prześledzić historię grupy, składy personalne, dyskografie, inspiracje. Ponownie Łukasz Pawlak zadał sobie trudu, aby nie „kupować” gotowego plastikowego zestawu wydawczego, a zrobić wszystko samemu od podstaw. I robi to wrażenie, nie przymierzając jak te nasze modele przed laty i syntezatory Darka. 

Początek lat dziewięćdziesiątych w muzyce to nie najlepszy czas dla elektroniki. Nastąpił gremialny odwrót w stronę gitarowego grania, wzorowanego na riffach brodatych „drwali” z Seattle w kraciastych koszulach. Jedną z grup powstałych w tamtym okresie – HEY, zasila dotychczasowa wokalistka KAFLA, Kasia Nosowska... Formacja KAFEL przestała istnieć w 1992 roku, jednak Darek poważnie myśli o jej reaktywacji. Wierzę, że w dobie obecnych możliwości technicznych, ten niezwykle kreatywny artysta jest w stanie stworzyć muzykę najwyższej próby. Ja czekam.

Robert J.Marciniak www.przesilenie.com

Po okresie relatywnego spokoju, Requiem złapało drugi oddech i położyło nacisk na wydawnictwa archiwalne. KAFEL to kolejne z nich, przedstawiające dwa okresy z twórczości szczecińskiego projektu. Pierwszy krążek (lata1982-1986) jest mocno eksperymentalny: dużo industrialnych odgłosów, sampli z komunistycznych mediów, dźwięków rozstrojonych gitar i odhumanizowane melodeklamacje. Wczesny KAFEL lokuje się blisko wczesnego CABARET VOLTAIRE czy CLOCK DVA, trochę też lżejszego THROBBING GRISTLE. Dla jednych będzie to propozycja nie do przejścia, ja jestem w niej rozkochany. Druga płyta (lata 1989-1992) to już bardziej poukładany świat soniczny, zainspirowany mocno EBM i electro-industrialem. To mroczne, elektroniczne piosenki z mieszanymi wokalami. Kto wie, czy gdyby w tamtym czasie KAFLA odkrył np. Zoth Ommog czy Hypnobeat, może staliby się projektem na miarę FRONT LINE ASSEMBLY? Mi bardziej do gustu podszedł pierwszy krążek, drugi trąci dla mnie myszką. Warto jednak zapoznać się z obydwoma i zobaczyć ewolucję tego projektu z przełomu lat 80-tych i 90-tych poprzedniego wieku.

Michał Porwet HARD ART

Kafel jest jednym z prekursorów muzyki elektronicznej w Polsce. Dwupłytowy album ‘1982–1992’ zbiera niemalże wszystkie nagrania jakie powstały pod tą nazwą w różnych składach. Dariusz Krzywański, założyciel Kafla, od zawsze zafascynowany był elektroniką i nowymi technologiami. Na początku tworzenia nie mógł liczyć na syntezator, więc postanowił sam zbudować generator na podstawie schematów z Młodego Elektronika (klawisze wycinał z drewnianych listewek). Stosował nowatorskie techniki scratchowania (trzymanym palcami kawałkiem taśmy) i nagrywania wielośladowego (po usunięciu głowicy kasującej z domowego magnetofonu można było dograć na nakładkę kolejną ścieżkę kosztem obciętego górnego pasma i synchronizacji na chybił trafił). Przełomowe były zakup samplera Casio SK-1 jeszcze przed 1989 rokiem i komputera Amiga 500+ w 1991 roku. Zgłębianie możliwości tego drugiego spowodowało roczną przerwę w działalności Kafla. Gdy już wrócili, ciężko było im się odnaleźć w zalewie innych elektronicznych grup i jesienią 1992 roku zakończyli działalność. Nim to się stało, udało się im zarejestrować sporo dobrej muzyki.

Pierwsza płyta prezentuje nagrania solo oraz z Andrzej Panfilem i Piotrem Gniedziejko z lat 1982-1986. Pierwsze instrumenty stanowiły przedmioty, które Krzywański znalazł w domu i udało się z nich wydobyć ciekawe dźwięki. Były to garnki, tapczan, blacha, puszki, gwizdki, harmonijki ustne, preparowane taśmy, kasety magnetofonowe, radziecka gra telewizyjna i cymbałki. Muzyka momentami jest jeszcze prymitywna, ale słychać w niej pasję i fascynację. Trzy pierwsze utwory, Eksperymenty, są iście psychodeliczne i abstrakcyjne – to przede wszystkim poszukiwania brzmień. W Ekspozycji słychać dźwięki tłuczonych kafli, od których wzięła się nazwa grupy nawiązująca do surowego brzmienia. Odlot zaczyna się od dźwięków puszczonych od tyłu, Ciągnik to seria sprzężeń i buzowania z pogardliwym wokalem. Mogą być i Roiciel to mocne breakbeatowe uderzenia, a ten pierwszy w dodatku wykorzystuje sample telewizyjne i pętle. Pod koniec płyty aranżacje stają się bogatsze, kompozycje urozmaicone, a brzmienie bardziej współczesne – świetnym przykładem jest Ogranicznik. Zamykające płytę Egzaltacja i Egzalte dzielą 3 lata, a oba utwory nawet dziś wywierają ogromne wrażenie. W pierwszym przede wszystkim intro, które stanowi nagranie bawiących się na podwórku dzieci – dalej jest z cyklu kochaj albo rzuć, wokal Krzywańskiego z nonszalancką manierą jest cały czas na pierwszym planie i wierzę, że nie wszystkim przypadnie do gustu. Drugiego utworu wysłuchałem z opadniętą szczęką. Nie-sa-mo-wi-te brzmienie jak na 1986 rok. My też mieliśmy swojego Vince’a Clarke’a. Chapeau bas, jak dla mnie hit!

Płyta druga dokumentuje lata 1989-92. W tych latach do Krzywańskiego na stałe dołączył wokalista punkowych Balistycznych Cukierków – Andrzej Kwinto. Lenin, bo tak go nazywano, przyprowadził do Kafla również Katarzynę Nosowską, którą poznał w 1988 roku na zajęciach Chóru Politechniki Szczecińskiej. 17 letnia wówczas Kasia była członkiem zespołu do 1990 roku i zarejestrowała z nim trzy utwory – zapewne pierwsze w jej karierze. Bije z nich cierpienie i patos, są przez to odrobinę gotyckie. Psalm i Korowody kojarzą się sakralnie, głównie za sprawą specyficznego sposobu ich zaśpiewania. A ero również jest podniosły, ale przede wszystkim jest zmysłowy i erotyczny (również w warstwie lirycznej), a Nosowska nigdy nie była tak kobieca i zadziorna. DA zaczyna i kończy się od ludowego zaśpiewu starowinki, na którym zgrabnie została zbudowana zdehumanizowana kompozycja, która bardzo przypomina muzykę z serialu ‘Zmiennicy’. W tym czasie zespół odbywał próby w klubie Wyższej Szkoły Morskiej ‘Pod Masztami’, co udało się załatwić z pomocą Andrzeja Smolika.

W 1992 roku opublikowano ostatnią kasetę Kafla pt. ‘Egzalte’, którą teraz w całości wznowiono w ramach ‘1982-1992’. Już na jej początku w Intro jest wybornie. Przestrzeń, budowanie tajemniczej i mrocznej atmosfery, pojedyncze sample dodają kolorytu i na to wchodzi ciepły beat przypominający przesterowaną gitarę elektryczną. Ate to już Depeche Mode z pierwszych płyt w pełnej krasie, plus znakomicie wpasowane wokalne sample. W Klatce wokal Lenina jest gahanowski i to w tej formie najbardziej mi odpowiada. Z kolei fragmenty Nocy do złudzenia przypominają dwa lata młodsze Halo Martina L. Gore’a i spółki (w tej części może zbyt często odwołuję się do Depeche Mode, ale ich twórczość jest powszechnie znana, więc to porównanie spełnia rolę dookreślającą, a po drugie w moim mniemaniu, to zawsze będzie komplement – Kafel też tworzył ból i cierpnie w różnych tempach ;). Eko w połowie jest instrumentalnymi popisami, a w połowie agresywnie dynamicznym przebojem. Na koniec kolejny hit! Nic pędzi i nie zamierza się zatrzymać – błyskawicznie wpada w ucho, a nogi aż rwą się do tańca!

W tym okresie część tekstów pisali Dorota Maziakowska (A ero, Ate, Noc, Klatka, Dom) ze Zbyszkiem Uciechowskim (Psalm, Korowody). Pozostałe były autorstwa Lenina i Krzywańskiego. Na przestrzeni lat Kafel współpracował z różnymi artystami wizualnymi. Wśród nich Radek Brodecki odpowiedzialny za pokazy slajdów podczas koncertów, Tomek Czerwiński prezentujący na slajdach twórczość Zdzisława Beksińskiego oraz Maciej Suszyk i Artur Grochowiecki z pantomimy szczecińskiej.

Czerpali inspiracje od najlepszych, by wymienić tylko kilku: Kraftwerk, Klaus Schulze, John Foxx, Gary Numan, Tears For Fears czy Chris & Cosey. Niestety pojawili się za wcześnie, wyprzedzili rodzącą się dopiero scenę… Jednakże wydanie tego przekrojowego i historycznego albumu na nowo zmobilizowało Dariusza Krzywańskiego i Andrzeja Kwinto do wspólnego tworzenia.

Kolejne wydawnictwo cyklu Archive Series prezentuje znakomity poziom edytorski. Tym razem opakowane w kartonowe pudełeczko z obszerną książeczką, w której znajdziecie zdjęcia, techniczne schematy, instrumenty, wspomnienia muzyków i anegdoty m.in. o Agacie Kuleszy i soli emskiej, pierwszym koncercie w Remoncie z deskami do prasowania jako stojakami na klawisze czy o uczynnym i zatroskanym ojcu Kasi Nosowskiej. Oprócz tego dwie płyty z wkładką w języku angielskim i odłamki grubego, pomalowanego szkła.

Krzysztof Pietraszewski muzykoteka

© requiem records