REQUIEM RECORDS


To wydawnictwo mające na celu promocję muzyki elektronicznej, ambientalnej 
i postindustrialnej. 

Od teraz skupiamy się na dokumentowaniu nagrań polskich zespołów działających na przełomie lat 70-tych, 80-tych i 90-tych. Grup dziś zapomnianych, których muzyka nadal ma ogromny potencjał. Ta muzyka jest ponadczasowa 
i warto byś się o tym przekonał...



KONTAKT


ZAMÓWIENIA

 
 

WIELORYB | Voice Tract – Droga Głosu | requiem rec 22/2005 |


Album legendy polskiej sceny EBM, inspirowany badaniami nad syntezą mowy, prowadzonymi w latach 20-tych i 30-tych ubiegłego wieku. Wieloryb zbudował unikalną, ciągnącą się strukturę (okolic Pan Sonic), zaprawioną postindustrialem i minimalnym ambientem z posmakiem electro. Użył gęstych ścian dźwięku i transowych, czasem wręcz industrialnych rytmów. Konkretne elektroniczne brzmienie pulsujących plam, szumów i elektrostatycznych trzasków, które co rusz narastają i ewoluują, uzupełniają preparowane partie wokalne.

cdr | DVD case | 70 min

01. ccs01
02. scc02
03. c-up-ep
04. n.o.w.
05. auto service
06. wav_wav
07. 14H-44 [koncert – klub Żak, 30 listopada 2001r.]
08. dial [koncert – klub Żak, 30 listopada 2001r.]
09. voder
10. farmer [koncert – klub Żak, 30 listopada 2001r.] (cały utwór)
11. bonus: n.o.w. [koncert – klub Żak, 30 listopada 2001r.]

WIELORYB










Płyta nagrana w Studio 104C - grudzień 2001

Inspiracje oraz użyte sample pochodzą ze strony:
http://ptolemy.eecs.berkeley.edu/~eal/audio/voder.html


Zespół Wieloryb powstaje w 1994 roku w Gdańsku. Początkowo działa w czteroosobowym składzie jako eksperymentalny projekt muzyków różnych trójmiejskich formacji. W tym samym roku wydaje pierwszą płytę zatytułowaną "1" zawierającą materiał oscylujący wokół muzyki techno-industrial, która zostaje nominowana do nagrody Fryderyk '94 w kategorii muzyki tanecznej. Zespół jako jeden z pierwszych w kraju, bo już w 1994 roku gra live act'y [koncerty techno].

Od 1995 roku Wieloryba tworzą dwie osoby : Robert Suszko i Paweł Kmiecik. Muzycy skupiają się na działalności koncertowej na terenie całego kraju.

Na początku 1996 roku ukazuje się druga płyta zatytułowana "2" [znajdują się na niej utwory z lat 1994-95] a zaraz po niej powstaje "3" - podsumowująca industrialny okres działalności zespołu. Kilka miesięcy później Wieloryb reprezentuje Polskę na "Festiwalu Kultury Krajów Nadbałtyckich Artgenda 96" w Kopenhadze, grając z takimi wykonawcami jak Jimi Tenor i Pan Sonic.

W latach 1996 - 1999 muzyka zespołu ewoluuje od techno minimal, hardstep poprzez obszary dźwiękowe penetrowane przez takich twórców jak Mouse On Mars lub Autechre. W ramach kontraktu z wytwórnią SP Records powstają trzy, niestety nie wydane materiały : "Acid Test" 96, "Riemann's Tensor" 97-98 i "LV" 99.

W roku 2000 powstaje materiał zatytułowany "9009" - elektroniczna mieszanka muzyki dub, ambient, trip hop. Utwór z płyty pojawiaja się na składance "Dub out of Poland" a zespół rusza w trasę koncertową. 

W 2001 kolejny: "Voice Tract" - inspirowany badaniami nad syntezą mowy, prowadzonymi w latach 20-tych i 30-tych ubiegłego wieku.

W latach 1999-2003 członkowie zespołu skupiają się na tworzeniu solowych, eksperymentalnych projektów muzycznych oraz na pracy zawodowej.

W lutym 2003 r. Wieloryb wznawia działalność w składzie poszerzonym o wokalistkę Ariadnę Rużewicz. Powstaje nowy, inspirowany muzyką "new electro" materiał. Zespół gra kilkanaście koncertów w Trójmieście m.in. jako suport przed To Rococo Rot. Jeden z utworów w wersji demo trafia na kompilację "Minielectro by Mechanik".

W roku 2004 Wieloryb zawiesza dziłalność z powodu nieporozumień co do dalszej drogi i twórczości.

Dokładnie po 10-ciu latach Wieloryb przestaje istnieć. Robert Suszko skupia się na własnym projekcie DataDisk, Paweł Kmiecik tworzy swój solowy projekt.

polygon@wp.pl


RECENZJE

Wieloryb to prawdziwa legenda polskiej elektronicznej sceny i przyznać trzeba, że "elektronika" jest chyba jedynym określeniem, którym objąć można wszystkie brzmieniowe wcielenia tego nagrywającego w latach 1994 - 2004 projektu. Każda inna etykieta wydaje się zbyt wąska - Wieloryb prezentował przecież zarówno ebm, techno, idm, industrial, ambient, trip-hop, również dźwięki przesycone wybitnie eksperymentalnym klimatem. I właśnie eksperyment jest zarówno inspiracją, jak i motywem przewodnim jednego z ostatnich wspólnych materiałów Robera Suszko i Pawła Kmiecika - wydanego przez Requiem Records "Voice Tratc".

"Droga Głosu" jest wynikiem fascynacji duetu pierwszymi próbami elektronicznej syntezy ludzkiej mowy. Odbywały się one - z niemałym powodzeniem - już w latach '30 ubiegłego wieku. Za pomocą urządzenia nazwanego "Voder" laboratorium Bella w 1939 roku zaprezentowało pierwsze kwestie wypowiadane przez ten skomplikowany wówczas system elektroakustyczny. Rezultaty pierwszych tego rodzaju eksperymentów stały się bezpośrednią inspiracją dla Wieloryba - duet postanowił stworzyć specyficzną suitę odwołującą się nie tylko do pionierskich prób syntezy ludzkiego głosu, ale również do całego dorobku wczesnej muzyki eksperymentalnej. To właśnie duch elektroakustyki pierwszej połowy XX wieku słychać tutaj najbardziej - na "Voice Tract" składają się bowiem ponakładane pod różnym dźwiękowym kątem eksperymentalne tekstury, brzmienia o trudnej do zidentyfikowania proweniencji: raz są to dźwięki przypominające kombinacje różnego rodzaju generatorów bądź oscylatorów, innym razem przetworzone sample, również ludzki głos, pełniący tutaj rolę motywu przewodniego. Partie wokalne zdają się wchodzić w bezpośrednią reakcję ze swym dźwiękowym otoczeniem, stając się w pewnym momentach trudnymi do uchwycenia, przetworzonymi skrawkami dźwięków. Wszystko sprawia wrażenie przemyślanej, misternej konstrukcji, która sprawia przyjemność przede wszystkim swoją wielką dojrzałością. Wbrew pozorom nie jest bowiem łatwo dokonać oryginalnej, nie nużącej syntezy ambientu, industrialu i elektroakustyki - Wielorybowi, może ze względu na doświadczenie, sztuka ta udała się całkiem nieźle. Odwołując się do muzycznego spadku po choćby Stockhausenie, panowie Suszko i Kmiecik nagrali album zarówno mocno osadzony w przeszłych sonicznych eksperymentach, jak również nowoczesny, prezentujący kilka świeżych, interesujących ścieżek.

"Voice Tract" jest więc eksperymentem zainspirowanym... eksperymentami. Intrygująca okładka kieruje słuchacza na określony tor - ten materiał nie jest łatwy, posiada jednak niezbędny, przykuwający uwagę ładunek tajemnicy, wytwarzającej poczucie obcowania z czymś odległym, dziwnym, do końca niepoznanym. Warto podjąć wyzwanie.

Krzysztof Stęplowski http://www.nowamuzyka.prv.pl

Wieloryb objawił się w pierwszej połowie lat 90. jako jeden z elementów rodzącej się w Polsce sceny electro-industrialnej. To wtedy debiutowali: Agressiva 69, Hedone, Trumpet and Drums, Rigor Mortis i właśnie Wieloryb. W mojej pamięci do dzisiaj pozostała oficjalnie wydana kaseta magnetofonowa z nagraniem pierwszej płyty Wieloryba. "Wałkowałem" ją bardzo długo. Później straciłem trochę zainteresowanie dla takiej muzy i Wieloryb zniknął z mojego horyzontu. Na nowo objawia mi się dopiero na wydanej w tym roku przez Requiem rec płycie "Voice Tract - Droga Głosu". Pogrzebałem w necie i okazało się, że zespół od 1994 roku zdążył wypróbować kilka gatunków muzycznych (m.in. dub, ambient, trip hop, minimal, hardstep), a najnowsza płyta jest zarazem ostatnią. W dodatku materiał pochodzi z 2001 roku, a zespół od roku już nie istnieje...

"Voice Tract" jest inspirowany badaniami nad syntezą mowy, prowadzonymi w latach 20-tych i 30-tych ubiegłego wieku. Muzyka zawarta na krążku to ciężkostrawny zbiór dźwięków, przetworzonego głosu, dziwnych odgłosów, złożonych w całość bez uwzględnienia melodii i większej dawki rytmu. Transowe zaburzenia elektroakustyczne - czasami urokliwe, czasami toporne, jak maszyny fabryczne - to chyba najkrótsza charakterystyka albumu. Numer 5 - "Auto service" - to odgłosy pracy maszyny - miarowe, monotonne, wciągające, poprzetykane odgłosami wydobywającymi się z syntezatora mowy.

Słuchając "Voice Trackt" mam wrażenie jakby czas zatrzymał się w miejscu, albo wręcz cofnął. Muzyka Wieloryba nie nawiązuje do żadnego modnego obecnie nurtu w muzyce elektronicznej. Przywodzi na myśl przełom lat 70. i 80. oraz industrialne eksperymenty SPK, Throbbing Gristle, Psychic TV, a nawet eksperymentalne płyty przedstawicieli kraut rocka z pierwszej połowy lat 70.. Kojarzy mi się też z próbami mojego kumpla, który tworzył kilkanaście lat temu muzykę przy pomocy instrumentów kuchennych domowym sposobem...

"Voice trackt" z pewnością zainteresuje zwolenników muzyki eksperymentalnej, poszukujących płyt z muzyką nie przypominającą muzyki. 

Andrzej Korasiewicz http://www.alternativepop.pl

„Voice Tract” to ostatnie, niejako pożegnalne wydawnictwo trójmiejskiego Wieloryba. Zresztą formalnie zespół przestał istnieć w zeszłym roku. Natomiast zawarty na tym krążku materiał pochodzi sprzed czterech lat. Inspirację dla niego stanowiły podobnież przeprowadzane w latach 20 – tych i 30 – tych ubiegłego wieku pierwsze próby syntezowania ludzkiego głosu. W czasach kiedy użycie vocodera to w muzyce chleb powszedni tego rodzaju koncept wydaje się trochę naciągany. Choć być może wyraża on też tęsknotę za znaczeniem, które powoli rozpuszcza się w ponowoczesnym przesycie? W sumie jest to jednak nieistotne, bo muzyka jako taka broni się sama w sobie. „VT” to dziesięć stosunkowo statycznych i wyważonych kompozycji, dla których za punkt odniesienia można by uznać takie słowa klucze jak: dark ambient, dron, elektroakustyka. Brzmienie jest więc odpowiednio przestrzenne i rozwibrowane. Ale w tym swoim chłodnym rozedrganiu też bardzo skupione jak przystało na tego rodzaju metaliczne rezonanse. Oczywiście na blaszanych pogłosach się nie kończy. Gdzieś w tle delikatnie szemrze płynący prąd, a od czasu do czasu w tych odmętach rysują się niewyraźne zarysy rytmiki odwołujące się do początków duetu, kiedy to penetrował on kanciastą estetykę EBM. Wokół nich snują się także wodniste wokalne wariacje. Całość w ogóle jest z tych wodnistych. Można się zanurzyć naprawdę głęboko. 

nierobisz

Podobno “Voice Tract” jest concept albumem inspirowanym eksperymentami z syntezą ludzkiego głosu, jakimi z upodobaniem parano się na początku XX wieku. Te szlachetne źródła nie mają jednak po prawdzie poważniejszego wpływu na charakter pierwszego od dawna, a zarazem definitywnie ostatniego, materiału trójmiejskiego Wieloryba. Muzyka, która wylewa się z „Voice Tract” to po prostu sprawnie podany przekrój przez to, co zajmowało członków duetu na przestrzeni dziesięciu lat wspólnego grania, zaledwie miejscami pogłębione o odniesienia do klasymi industrialu pokroju Throbbing Gristle czy SPK. Opowieść ciągnie się więc przez ponad godzinę, miejscami nawiązując do wątków klasycznego ambientu, czasem nasycając się metalicznymi opiłkami industrialu... przeważnie jednak splatając ze sobą wszystkie wątki chłodnej, ilustracyjnej elektoniki bez popadania w gatunkowe poddaństwo. Z jednej strony brzmi to wszystko nieco archaicznie i zachowawczo, z drugiej jednak trudno odmówić muzykom umiejętności budowania angażujących uwagę, konsekwentnie i bardzo sprawnie rozwijających się kompozycji. Chyba tylko dzięki temu pożegnanie Wieloryba wypada ostatecznie nieźle, choć jednocześnie wyraźnie słychać, że muzycy nic mądrego razem by już chyba nie wymyślili.

Wojtek Wysocki (Aktivist ***) http://www.aktivist.pl

Chcąc przybliżyć nieco sylwetkę artysty, czy raczej artystów – bo jest to (od 1995 roku) duet Roberta Suszko i Pawła Kmiecika - trzeba wspomnieć na początku o tym, że panowie zdążyli sobie już zasłużyć na miano legendy polskiej sceny muzyki EBM. Nie bez powodu, rzecz jasna – są to jedni z niewielu twórców tego gatunku w naszym kraju, których kompzycje prezentują światowy poziom. Przede wszystkim chyba dlatego, że wypracowali sobie własny, rozpoznawalny styl. 

Z czym więc kojarzymy Wieloryba? Jeśli chodzi o moją pierwszą myśl - z Voderem. Voder jest pierwszym systemem syntezy mowy, zaprojektowanym przez Homera Dudleya, wykorzystującym obwody elektryczne. Tak wykorzystana mowa jest swego rodzaju leit-motivem produkcji Wieloryba. Na “Voice Tract”- materiale stworzonym w 2004 roku i wydawanym teraz przez Requiem Records - motyw ten przewija się przez większość kompozycji i ma szalenie ważną rolę w budowaniu atmosfery i ogólnego, specyficznego odbioru krążka. Towarzyszą mu sample w ilościach liczonych w kilogramach, najrozmaitsze elektroniczne (elektryczne?) efekty, co sprawia, że album Wieloryba staje się niezwykle syntetyczny, industrialny, dzisiejszy. 

Utwory zawarte na płycie w większości stanowią rozciągnięty, rozmyty, plastyczny, przestrzenny pejzaż. Słuchając ich, pomyślałam, że byłyby znakomitym soundtrackiem pod lekturę dobrej książki science-fiction, zwłaszcza “c-up-ep”, który najbardziej chyba przypomina mi twórczość Biosphere, choć trzeba jasno zaznaczyć, iż w niektórych aspektach “wielorybicznej” muzyce daleko jeszcze do osiągnięć Geira Jenssena. 

Są tu jednak także utwory bardziej ukonkretnione – głównie przez fakt posiadania pewnego pulsu (bo o rytmie ciężko mówić w przypadku utworów z brakiem wyraźnego beat'u). Tenże właśnie puls osiągany jest głównie dzięki rytmicznie wypowiadanym słowom czy powtarzanym elektronicznym frazom. 

Co mnie zafascynowało w “Voice Tract”, to spora ilość subtelnych dźwięków wyłaniających się z tła, czasem trudnych do wychwycenia – z tego też powodu polecam choć raz przesłuchać całość na słuchawkach, by mieć pewność, iż żadne ze składowych brzmień nie umknęło naszej uwadze. 

Każdy koneser “fabrycznej” muzyki powinien zwrócić uwagę na propozycję Wieloryba. Nawet słuchacze z gustem “wyrobionym” przez takich gigantów jak Autechre, czy innych spod znaku “Warp” będą usatysfakcjonowani tym, co spotkają na Drodze Głosu. 

Kaśka Paluch http://www.80bpm.net

Zaskakująca jest ilość przemian tego duetu z Pomorza. Od EBM poprzez minimale i hardstep aż po ambient. I z każdej tej przemiany wychodził zwycięsko. Piszę wychodził, bo 'Voice Tract' to pożegnanie Wieloryba ze swoją publiką. 'Voice Tract' nie ma jednak na celu pokazania wszystkich wcieleń tego projektu. To zupełnie nowy materiał (chociaż już niezbyt świeży-nagranie miało miejsce w 2001 roku, ale premiera była wielokrotnie przekładana) mający na celu okiełznanie aparatu mowy i wtłoczenie go w inne środowisko. Za podstawę służyły sample związane z badaniami nad syntezą mowy przeprowadzonymi 70 lat temu. 

Szkoda, że ten materiał tyle czasu leżał w szufladzie i nie mógł ujrzeć światła dziennego. Powinien być zaskoczeniem dla każdego, kto już miał wcześniej styczność z Wielorybem. Zaskakuje nadal i żal, że to już koniec. Album ma szansę zdobyć spory poklask wśród publiki nastawionej na eksperymentalną elektronikę, przynajmniej na naszym podwórku. To intrygujący materiał, którego termin przydatności do spożycia nie skończył się cztery lata temu. Pierwsze trzy kompozycje noszą piętno industrialnego ambientu z przełomu lat 70tych i 80tych, a jednocześnie dobrze wpisują się w nurt laptopowej elektroniki. Duet bawi się szumami, szmerami, trzaskami i komponuje z tego gęstą fakturę dźwiękową. Te utwory spokojnie płyną, natomiast w dalszej części płyta zaczyna pulsować gęstym rytmem (rewelacyjny 'N.O.W.') wprowadzając zamieszanie w początkowo delikatnie tkany wzorek. W każdym kolejnym utworze dźwięki zakręcają myląc tropy. Duet dobrze wyczuł i postindustrialne klimaty spod znaku Gridlock, i mroźny ambient bliski Biosphere, i pykające clicki a la Pan Sonic. W rytmice pojawia się też cień współczesnego electro. 

Spokojny początek zmierzający ku mocnemu zakończeniu, Zestawienie dość rzadko spotykane. W tym przypadku zadziałało. 'Voice Tract' zlało też brzmienia niemalże retro z nutką nowoczesności, co, podejrzewam, sprawi, iż albumu będziemy słuchać z taką samą przyjemnością pojutrze, za kilka czy nawet kilkadziesiąt lat.

Michał [orwell] Porwet http://www.postindustry.org

Trudno się pisze o albumach ważnych, przełomowych i uznawanych za kultowe. Ciężko coś powiedzieć odkrywczego o muzyce, która powstaje w pewien sposób do poduszki, a artyści ją komponujący nie liczą na krociowe zyski. Tym bardziej jeżeli są to polscy artyści. Tym bardziej jeżeli są to legendarni polscy artyści. 

Wieloryba pamiętam dość dobrze sprzed ładnych paru lat kiedy to nagrania Roberta Suszko i Pawła Kmiecika trafiały do mnie przez słuchawki wysłużonego walkmana - zakupione za namową chłopaków z Acid Drinkers Shop w Poznaniu. Wtedy techniczna rytmika pierwszego oficjalnego wydawnictwa wchłonęła mnie na długi czas. Odkrywałem Aggressivę, Hedone, Hotel Dieu i Trumpets & Drums. Niestety czas był bezlitosny i przyznaję z zawstydzeniem, że o Wielorybie zapomniałem... 

Kiedy dotarły do mnie pierwsze informacje, że ostrowskie Requiem Records podjęło się wydania pożegnalnego albumu tego wyjątkowego projektu zrozumiałem, że czas podjąć wyzwanie i rozliczyć się z przeszłością. Zacząłem nerwowo przeszukiwać zakamarki mojego pokoju... Niestety nagrania zarejestrowane na kasetach już dawno zniknęły ... 

Płyta z Requiem Rec. dotarła bardzo szybko. Interesujący projekt graficzny okładki, dvd-case i drżące ręce. 22.00 wieczór. Światło zgaszone. Trzaśnięcie drzwiami. Szybko! Słuchawki podłączone. Play. 

70 minut ... ... ...Wróciłem.

Jedno jest pewne - album trafia do odbiorcy po kilku(nastu) krotnym przesłuchaniu. Do wielu może w ogóle nie trafić. Ale podejrzewam, że taka była idea przyświecająca tej bardzo eksperymentalnej sesji - nie ma się co dziwić - przecież Reqiuem specjalizuje się w wydawaniu i prezentowaniu takiej niszowej muzyki... Okazuje się, że Wieloryba poznajemy od zupełnie innej strony - tej refleksyjnej, nostalgicznej ale bardzo zmechanizowanej. Album odebrałem właściwie jako znakomity soundtrack i nie traktuję tego absolutnie jako wady. To właśnie ogromna zaleta - tyle, że to ścieżka dźwiękowa do bardzo specyficznego filmu. Po jakimś czasie zrozumiałem, że pierwsze skojarzenie powinno paść na wyjątkowy, monumentalny w formie i treści obraz Fritza Langa z 1927 roku czyli "Metropolis". Steam-punkowe scenerie, eksperymenty nad syntezą ludzkiego głosu, czarno-białe olbrzymie miasto i spacer po nim w rytm "Voice Tract". Robotnicy żyjący w podziemiach oraz inżynierowie na powierzchni ziemi, dziwne maszynerie i pulsujący, buczący i wszechobecny dźwięk generatorów mocy. 

Tak zrozumiałem ten album. Rodzą się tylko pytania... Dlaczego kolejny polski produkt nie odstający ani trochę poziomem od zachodnich produkcji pozostanie tylko egzotyczną ciekawostką ? Dlaczego to już pożegnanie ? Trendy czy passe? 

grucha http://www.ebm.stu.pl

Najnowsza propozycja weteranów polskiego podziemia elektronicznego, przynosi zaskakujący swą świeżością dźwiękowy traktat, zainspirowany prowadzonymi w dwudziestoleciu międzywojennym badaniami nad ludzkim głosem. Co najciekawsze, obaj muzycy tworzący duet, Paweł Kmiecik i Robert Suszko, wcale nie silą się na dystansowanie współczesnych eksperymentów. Przeciwnie - odwołują się do jakby już wyczerpanej estetyki tradycyjnego industrialu. I ku zaskoczeniu słuchacza, odkrywają w niej nowe możliwości wyrazu. 

Mamy tu więc wolno płynące strumienie lodowato zimnych dźwięków - niby bliskich ambientowym kanonom, ale jednocześnie zdecydowanie się od nich różniących: bardziej żrących, toksycznych, przemysłowych ("ccs01"). Część utworów zbudowana jest z gęstych, mrowiących ukłuć, przeradzających się masywne ściany brudnych hałasów ("scc02", "Auto Service"). Nie brak tu oczywiście metalicznych brzmień - tępych, stalowych, fabrycznych ("scc02"), ale też analogowych trzasków, dających efekt winylowego smażenia ("c-up-ep"). W niektórych kompozycjach pojawiają się struktury rytmiczne - mechaniczne, ukryte w atonalnym zgiełku,, pokryte chmurami ambientowych dronów. O wiele wyraźniej słychać je w koncertowych nagraniach duetu, znajdujących się w drugiej części albumu. Utwory te mają znacznie prostszą budowę - obok wspomnianych bitów, słychać tu niepokojące tła syntezatorowe oraz spreparowane ludzkie głosy ("14H-44", "Dial", "Voder", "Fever"). Wszystko to układa się w bardziej plemienne konstrukcje o hipnotycznym rytmie. 

Wbrew powyższemu opisowi, muzyki z "Voice Tract" słucha się bezboleśnie - Kmiecik i Suszko rzadko uderzają w agresywne tony, ich utwory przykuwają uwagę, sięgając po mniej radykalne środki wyrazu, niż industrialni twórcy mają w zwyczaju stosować. W efekcie płyty robi przystępne wrażenie - to propozycja, która powinna zaciekawić wszystkich fanów współczesnej elektroniki. 

Paweł Gzyl http://www.gaz-eta.vivo.pl

Wieloryb przebył długa drogę. Od 1994 roku przepłynął przez EBM, industrial, minimal techno i electro. Obecny tu album jest requiem dla działalności formacji i mimo daty wydania go w 2005 roku zawiera materiał zarejestrowany cztery lata wcześniej.

Dwuosobowy skład, Robert Suszko i Paweł Kmiecik, swój wspólny pożegnalny materiał ochrzcili „Droga Głosu”, gdyż to głos jest jednym z najistotniejszych elementów na tym 60 minutowym kolażu dźwiękowym. Nie ma tu rytmu jako takiego - jest pulsacja. Nie ma melodii – są pejzaże. Nie ma ciepła – jest chropowata ściana zbudowana z elektronicznych chrobotów, szmerów, pyknięć i różnorakich odgłosów. Nie ma tu także wokali, choć głosy są jak najbardziej obecne.

Ponoć inspiracją do stworzenia tego krążka były eksperymenty na polu syntezy mowy w latach 20 i 30 tego wieku, a stosowna okładka obrazuje nam dzięki wydawane „paszczowo”. W wielu kompozycjach znajdujemy tu syntetycznie przetworzoną ludzką mowę bądź sztucznie generowaną by ją przypominała. Głosy czasem stanowią element melodyczny, jak w „n.o.w.” czy „Autoservice”, ale również rytmiczny, jak w „Dial”.

Muzyka nie jest łatwym kąskiem, szczególnie dla nieosłuchanego odbiorcy. Jednak Ci, którzy liznęli dokonań Lustmord, SPK, czy nawet Throbbing Gristle nie będą zdezorientowani i odnajdą w tym pozornym dźwiękowym chaosie swoistą harmonię i estetykę.

Nie ma w tej muzyce próżności i epatowania niepotrzebną prowokacją, jest czysta forma, która może być tłem do życia w czterech ścianach. Tłem nie przygnębiającym, a uzupełniającym - może nawet relaksującym. Album równie dobrze mógłby trwać i dwie godziny, gdyż ta illbientowa przestrzeń nie zajmuje zmysłów, raczej je wypełnia. Zawsze to przyjemniej mieć taki zestaw dźwięków w swym otoczeniu niż brzęczenie muchy.

Jarek Drazek dRWAL http://www.maxmagazine.pl

© requiem records