CITY SONGS – najbardziej nietypowy projekt na naszym rynku muzycznym!

Ideą wszystkich utworów jest muzyczna KOLABORACJA.

Pomysłodawca nie tylko postanowił nagrywać płyty "na odległość", ale zaprosił do współpracy wielu artystów - przedstawicieli elektronicznej
sceny.

Każdorazowo mentalnie wcielał się w rolę muzyka zaproszonej grupy i przygotowywał utwór/szkielet, który później posłużył do dalszej modyfikacji
przez rzeczywistych członków danej formacji. 

Tak powstała niepowtarzalna
muzyczna mapa Polski.

Projekt jest już zamknięty.
Trwał w latach 2000 – 2004.

Cały czas są dostępne są części 4 - 16.


KONTAKT


ZAMÓWIENIA

 
 

CITY SONGS 9 | requiem rec 2003 |


Seria prezentująca dokonania polskiej szeroko pojętej elektroniki.

 

cdr 58 min


PROGRAM: posłuchaj fragmentów w mp3

01. CITY SONGS vs GHOSTS OF BRESLAU those were the days...
02. CITY SONGS vs ARTEFACTUM fatamorgana of nameless desert temple
03. CITY SONGS vs EMETIC la mort dans l'ame
04. CITY SONGS vs NHS bistea neptunis
05. CITY SONGS vs ARTUR LASOŃ znaki zasłuchańa
06. CITY SONGS vs POLARIS solstice
07. CITY SONGS vs ANTYBIOTIX znowu gryp


RECENZJE

Nareszcie! W moje ręce wpadła IX część City Songs, w której miałem ogromną przyjemność mieć swój skromny udział… Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to książeczka... Ascetyczne i bardzo estetyczne wydanie zarazem. Każdy uczestnik mógł wrzucić tu swoje zdjęcie czy grafikę - doskonały pomysł: współpraca z Łukaszem na płaszczyźnie muzycznej i graficznej jednocześnie. Szary kolor wpasował się w nastrój tej części składanki, najlepiej słuchało mi się jej późnym wieczorem lub nocą. Mało tu agresywnych dźwięków (może poza pierwszym kawałkiem), dużo spokojnego ambientu i pochodnych. Trochę niezręcznie pisać o swoich kawałkach, więc może od razy przejdę do innych: Artefactum - słyszałem wcześniej fragmenty innych utworów tego projektu i muszę przyznać, że ten bardzo mi się podoba. Jeśli miałbym porównywać, to może Synaesthesia? Emetic - bardzo długi utwór, ale jak dla mnie mógłby trwać nawet dwa razy dłużej. Ponury, podniosły nastrój, minimum dźwięków, nad całością unosi się tchnienie śmierci. Odgłosy czyichś kroków kojarzą mi się nieprzyjemnie z oczekiwaniem w korytarzu szpitalnym... Artur Lasoń - przyjemny mocny puls gdzieś pośrodku utworu. Co mogę więcej napisać? Podoba mi się ! Polaris - kiedy gdzieś przeczytałem, że grają el-muzykę, trochę się przestraszyłem. Ale zmieniłem zdanie po wysłuchaniu kawałka. Bardzo przyjemne, co prawda nie jest to mój ulubiony gatunek muzyki, ale nie nudziłem się i nie szukałem nerwowo przycisku "Skip" w odtwarzaczu... Antybotix - gdybym nie wiedział, kto to gra, pomyślałbym, że to mój kumpel z Suburban Sketchbook J Leniwy beat, wsamplowany głos dziecka, trochę ciekawych dźwięków (quasi hiphopowych?). I choć to też nie są do końca moje muzyczne rejony, utwór doskonale wpasował się w spokojny nastrój płyty, na koniec przypominając słuchaczowi, że to muzyka miasta - miejskie pieśni. Kolejna część płyty - dokumentu, z niecierpliwością czekam na kolejne. 

Kormak http://artists.mp3s.com/artists/320/ghosts_of_breslau.html

Gratuluję Łukaszowi Pawlakowi wytrwałości. Projekt, który powołał do życia, to bestia. Przychodzi mi na myśl opowieść o Frankensteinie. Idea piękna, efekty nieco jednak przerażają. Odnoszę wrażenie, że niektóre zespoły powstają jedynie po to, by nagrać utwór na City Songs. Chyba każdy z wykonawców przed wiekopomną decyzją zarejestrowania swej kompozycji powinien uważnie posłuchać płyt samego animatora przedsięwzięcia i zastanowić się, czy zależy mu na stworzeniu kolejnej ponurej muzycznej plamy, czy czegoś, co zaintryguje i zaciekawi. Paradoksem dla mnie jest, że na płycie najbardziej spodobał mi się utwór, który nagrał Artur Lasoń; osoba, od której muzyki normalnie przechodzą mi ciarki po plecach. Przywołam słowa samego Łukasza Pawlaka: ,,...komputer to tylko narzędzie, tylko...". Niestety, to narzędzie zbyt łatwo się obsługuje. Kiedy pojawiały się pierwsze City Songs, miałem nadzieję, że w projekt angażować się będą różne zespoły, że całość będzie inspirująca pomysł był przecież doskonały; wspólna muzyka, wspólne ilustracje we wkładce. Polska scena niezależna chyba jednak nie do końca do tego dorosła; woli się zamykać w gettach i rozmnażać przy wielce ograniczonym materiale genetycznym. Mam nadzieję, że się mylę, i że mylił się jeden z moich znajomych, mówiąc, że na dziesiątej części nie będzie już kompletnie czego słuchać.

Tomasz Barański http://terra.pl/oneinchofshadow

Znany z zespołu NEMEZIS Łukasz Pawlak, od dłuższego już czasu eksploruje trzewia rodzimego undergroundu zajmującego się właśnie Tą Muzyką i wszystkie swe dźwiękowe podróże związane z kooperacjami z poszczególnymi twórcami umieszcza na kompilacjach City Songs, wydawanych przez jego własną wytwórnię - Requiem Records. Do dnia dzisiejszego ukazało się już dziewięć części, co świadczy o tym, że polska scena szeroko rozumianej muzyki elektronicznej trzyma się bardzo dzielnie. Łukasz wykonuje naprawdę gigantyczną pracę, w każdym z przypadków wcielając swą duszę i serce w poszczególne projekty partycypując z poszczególnymi artystami, zarówno w tworzeniu sfery dźwięków jak i strony graficznej będącej ilustracją warstwy sonicznej. Płytka jest naprawdę bardzo estetycznie wyprodukowana i w dodatku limitowana do 100, ręcznie numerowanych kopii. Radzę się więc pośpieszyć z jej zakupem, a zapewniam, że warto. Krążek otwiera grupa GHOSTS OF BRESLAU, która swym militarno - neoklasycznym industrialem robi naprawdę duże wrażenie. To chyba jedyny (oprócz dobrze rokującego KREPULCA) rodzimy przedstawiciel klimatów a' la PUISSANCE czy DER BLUTHARSCH. Dalej mamy kawałek ARTEFACTUM, który jak zwykle w przypadku tego tworu jest przepełniony magią, tajemnicą, mistycyzmem i wszechogarniającą nostalgią za światem, który można obecnie znaleźć jedynie w zakurzonych książkach. Utwór trzeci to prawie piętnastominutowy tasiemiec, popełniony przez EMETIC. Słucha się tego naprawdę fajnie, gdyż wciąga on w swą izolacjonistyczno - ambientową matnię zupełnie niepostrzeżenie. Teraz kolej na NHS, i bardzo "wodny" oraz ciut rytualny ambientowy numer. Dalej mamy ARTURA LASONIA, który wraz z Łukaszem stworzyli muzykę, która mi osobiście przywodzi na myśl stare filmy science fiction, gdzie latają dziwne statki kosmiczne, efekty wizualne trącają myszką (ale za to jaki to ma urok), a kosmonauci stawiają pierwsze kroki na obcych planetach zamieszkałych przez nieprzyjazne stworzenia. Po tej podróży w czasie i przestrzeni, czas wrócić do rzeczywistości, którą prezentuje POLARIS. Transowe, lekkie ambientowe rytmy, kojarzące mi się trochę z muzyką relaksacyjną i paradoksalnie, zupełnie nie wiem dlaczego z muzyką do filmów naukowych dla młodzieży. Brzmi ekstra. Płytę zamyka ANTYBIOTIX, którego propozycja pełna jest samplowanych głosów, delikatnych brzmień perkusyjnych i abstrakcyjnego nastroju. Reasumując, naprawdę świetna kompilacja. Brawa dla Łukasza za tytaniczny wysiłek! Adres do Requiem w numerze. Obowiązek.

Tomasz Borowski - APOSTAZJA http://apostazja.serpent.com.pl/index1280.htm

© requiem records