REQUIEM RECORDS


To wydawnictwo mające na celu promocję muzyki elektronicznej, ambientalnej 
i postindustrialnej. 

Od teraz skupiamy się na dokumentowaniu nagrań polskich zespołów działających na przełomie lat 70-tych, 80-tych i 90-tych. Grup dziś zapomnianych, których muzyka nadal ma ogromny potencjał. Ta muzyka jest ponadczasowa 
i warto byś się o tym przekonał...



KONTAKT


ZAMÓWIENIA

 
 

DIFFERENT STATE | hidden sounds of magnetic field | requiem rec 10/2003 |


Koncepcyjny album naszych rodaków mieszkających w USA. Zespół z olbrzymim doświadczeniem, 
nie zawiódł i tym razem. Dostajemy płytę mówiącą o magicznej sile rodzącej się z napięcia między maszyną i elektrycznością, a stojącymi naprzeciw nich - naturą i życiem. Prawie 60 minut wędrówki poprzez różnorodność muzycznych stylów i technologii. Elektryczność kontra akustyka. Soniczna magia z całą masą odniesień do wybuchowych mieszanek trip hopu, nowej fali, illbientu i postindustrialu. 
W utworach Different State słychać echa Coil, Current 93, Scorn. Pozycja obowiązkowa dla starych 
i nowych fanów Different State.

cdr 57 min

01. everything is electrocity
02. the tamed forces of khaos
03. nameless
04. tripping and falling (cały utwór)
05. crystal cave 1
06. she was one of them 2
07. something was not mention
08. whispering to you...
09. animal automatic
10. within spirals of the fate
11. kaleidosnakesonic

DIFFERENT STATE





















W końcu 1992 r. do dwóch zapaleńców - fanów muzyki ciężkiej, uprzemysłowionej: industry aw i m.marchoff, dołączyło następnych dwóch adam i greg. W tym składzie zespól zagrał kilka koncertów i nagrał pierwsze oficjalne demo ,,grain'' [spm rec]. Usłyszeliśmy, że formacja posiada swój charakter gry. Bardzo szybko pomyśleliśmy o nowej produkcji, jeszcze cięższej brzmieniowo. Osiągnęliśmy ten efekt na ,,yield'' [spm rec 1994r.] Oprócz konwencjonalnego instrumentarium wykorzystaliśmy łańcuchy kolejowe, amortyzatory od dużego fiata, kowadło, młoty itd.

W 1995 roku m.marchoff wyjechał do USA a kapela skoncentrowała się nad nową produkcją studyjną. Ukazał się ,,knar'' [pagan rec]. W tym czasie Different State działało prężnie przy organizowaniu małego festiwalu ,,shock industry'', który zebrał bardzo dobre recenzje w prasie i radiu. 

Po roszadach personalnych zespól nagrał ,,cardinal mosaic'' [kpt.sparky] oraz wypuścił kasetę ,,investigation committiee on ambient phenomena''. Na obu pozycjach słychać zwrot ku klimatom muzyki rytualnej. Ciekawy efekt wprowadziło użycie instrumentów klasycznych, takich jak fagot, trąbka, kontrabas, pianino.

Wytwórnia kpt .sparky zaproponowała wydanie vinyla, co było dla Different State marzeniem. W składzie: oval, greg i m.marchoff został nagrany materiał ,,dew''. 

W roku 2000, zrealizowaliśmy płytę ,,azure'' [vivo rec]. Większość planów na te płytę powstała podczas podroży samolotem. Pamiętam, że widziałem przepiękny obraz przez okno: słonce, ciemne przebarwienia i różowe, rzadkie chmury ułożone równo...

W Nowym Jorku powstało ,,elements''. Zamknięty w jednym pokoju, na wypożyczonym za ostanie pieniądze sprzęcie nagrałem materiał, który uważam za materiał życia. Nigdy dotąd nie miałem kontaktu z absolutem kiedy tworzyłem. Takie uczucie zdarza się jeden raz, jak prawdziwa miłość.

Następnie powstał materiał -,,hidden sounds of magnetic field''.
Szukając wydawcy napisałem do m.boyd z dawnego kultowego ,,the temple of psychic youth'' Płyta tam mu się spodobała (szczególnie za fluidy lat 80-tych, które lekko gdzieś pełzają po kanałach), że podpisaliśmy umowę na dwie kolejne pozycje.

Obecny skład Different State to: m.marchoff i m.szostak. W tym składzie zaczęliśmy produkcje najnowszego materiału pod roboczym tytułem ,,the fake''. Kończę również mastering mojej solowej płyty ,,hermetic formula of the consciousness''. Wykorzystałem na niej tylko analogowe moduły, generatory i synthy od starego theremina, arpa, mooga po nowego novation station i bass station. Również opracowałem muzykę do dokumentu o kolei podziemnej New York.

m.marchoff

different_state@yahoo.com


zobacz także projekt Marchoffa - The Vein
www.requiem.serpent.pl/thevein


RECENZJE

DIFFERENT STATE od blisko 10 lat zajmuje moje uszy. Począwszy od iście undegroundowej taśmy "Grain" - próby wejścia w ścieżki przecierane przez GODFLESH- wędrując przez hiper ciężarny Yield, po bardziej subtelny "Knar" i eteryczny, ulotny "Investigation committee on..." (notabene limitowana edycja) dotarłem do wydanego przez Vivo "Azure". Za każdym razem kładła mnie na łopatki niezwykła szczerość dobywanych dźwięków. Konsekwencja i samodyscyplina panująca w gęsto utkanych dźwiękach projektu malowała przede mną obraz zespołu autentycznego, szczerego i oddanego swej misji. Misją jest atawistyczne przesłanie prawdziwej istoty dźwięku. Rytuał i rdzenna wymowa muzyczna jest spoiwem łączącym każdą jedną pozycję DIFFERENT STATE. Mijały lata, dotarłem do świeżo wydanego "Hidden sounds of magnetic field" i po raz kolejny pławię się pomiędzy dźwiękami magijicznych szczelin tego i tamtego świata. Strumień 93 aż syczy. Za intro mamy sampl z vinylu amerykańskiej wytwórni Nonesuch. Słyszymy człowieka, który śpiewa o swojej rodzinie na Haiti. Prymitywna, surowa barwa jego głosu stwarza uczucie więzi z pierwotnym kultem zachowania istoty kultury, klanu, narodu. Takie głosy otwierają wehikuł czasu. Niemalże rytualna inwokacja! Później (do końca płyty) mamy do czynienia już tylko z czystą elektroniką. Bez dwóch zdań: polska płyta roku 2[00]3! Bez granic, bez podziałów. Different State sięga najwyższych rejonów eteryki muzycznej. Nie jest to odkrywanie nowego, jest to wręcz wsteczna wędrówka przetarta już przez takich tuzów jak Techno Animal, Hybryds, GOD, harrisowskie projekty, czy całą okołoindustrialną scenę dźwięku ambient. Przetworzone przez "różnorodne stany" dają nową miarę. Miarę zmagania się dźwięku i uczucia, miarę przepływu muzyki i instynktu. "Hidden sounds of magnetic field" to nie odkrywanie, to delikatny dotyk tych Bestii, które mieszkają pośród nas od wieków, to muskanie skrzydeł Anioła Apokalipsy. Ciężkie rytmy okraszane parzącym ambient, psychodelicznym głosem pełnym odrealnienia, tańcem umysłu - to wszystko jest tu wszyte w rowki tegoż CDRa. Wszystkie te cechy już w momencie kreacji projektu stały się znakiem charakterystycznym i wytyczną. Teraz pozostaje mi życzyć wytrwałości Marchoff`owi na jego ścieżce i kolejnych takich płyt, jak ta - przepięknie oprawiona i wydana przez Requiem Rec.

Artur Mieczkowski www.anxious.terra.pl

Kolejna to już pozycja polsko-nowojorskiego DIFFERENT STATE, który jak rozumiem zredukował się do dwuosobowego składu. Zmieniła się też muzyka - odejście od ciężkiego łupanego grania z wczesnych kaset to już żadna nowość ale i w stosunku do bezpośrednio poprzednich produkcji słuchać pewne różnice. "Hidden Sounds of Magnetic Field" to album bardzo eklektyczny - słychać tu całą gamę wpływów od COIL poprzez SCORN aż do czystego ambientu i - tak, tak - pewnego wycinka brzmienia BIOSPHERE. Album otwiera bardzo nietypowy, bardzo dziwny "Everything is electrocity", w którym głos człowieka, jakby szamana, deklamuje coś w jakimś ezoterycznych języku. Potem jest już bardziej regularnie - wokalizowany "Tripping and Falling" przywodzi mi na myśl stare dokonania wytwórni 4AD z unacześnioną elektroniką, "Something Wasn't Mention" (to tak ma być czy to błąd gramatyczny?) na milę pachnie godfleshowatym groovem zaś "Whispering to you" to super-atmosferyk. Oddzielnie wszystkich utworów słucha się wprost znakomicie - zarówno kompozycyjnie jak i technicznie trudno jest im cokolwiek zarzucić. Razem jednak nie do końca tworzą one zwarty album - dla niektórych może to być problem, dla innych nie. Tak czy inaczej - posłuchać warto. Naprawdę.

Paweł Frelik ANTIMUSIC

Formacja ta nie od dziś zajmuje się modyfikacją rzeczywistości. Założona przez (obecnie) polskich emigrantów osiadłych w USA inspirowała się industrialnymi dokonaniami SCORN, COIL, CURRENT 93. Te dawne brzmienia i wpływy pozostały na ich nowym wydawnictwie, jednak okrojenie składu do duetu wpłynęło na lekką zmianę stylistyki. 

Dostajemy eklektyczny misz-masz przemysłowych zgrzytów z lat 80-tych z trip-hopowymi rytmami i wpływami współczesnej te(k)nologi. Płyta zaczyna się od plemiennego zawodzenia przypominającego rytualny śpiew szamana, jednak ten głos nie ma w sobie nic z leczniczych mocy a raczej wyraża smutek i depresję człowieka zmuszonego żyć w świecie, który nie jest dla niego. Po tym czterominutowym intro atakuje nas skręcony, jazgoczący loop oraz chaotyczne bity obrazujące rzeczywistość, w której przyszło nam żyć. Kolejne numery to jakby następne fragmenty świata, przed którym "nasz szaman" chciałby uciec. 

'Nameless', gdyby wyposażyć go w potężny głos, mogłby znaleźć się na dawnych płytach THE SWANS, kolejny, najpiękniejszy zresztą, 'Tripping and Falling' to echa dokonań JOY DIVISION. Brnąc dalej w głąb albumu ocieramy się o soniczne wybryki LUST MORD i NOISE, grozę wspomnianych COIL i CURRENT 93 czy ciężar NURSE WITH WOUND. Z nowszych inspiracji należy zwrócić uwagę na illbientowe wpływy DJ SPOOKY czy nawet BIOSPHERE. Jednak to tylko skojarzenia. Numery nie są kalką stylów wymienionych wcześniej wykonawców. To jakby reminiscencja tego co zalęgło się w umysłach Marchoffa i Szostaka przetworzone przez wpływy współczesnej elektroniki. I ten wpływ elektroniki a tym samym technologii można uznać za klucz do zrozumienia tego albumu. Zamykający 'Animal Automatic' z pozoru wydaje się światełkiem w tunelu nadziei. Żywe smyki mają wprowadzić element naturalności, powrotu do korzeni, do natury, ale okazują się tylko cybernetyczną mistyfikacją. Oszustwem a zarazem namiastką normalności i naturalności, za którą większość z nas tęskni. Jednak to być może jedyna "naturalność", na którą będziemy mogli sobie już niedługo pozwolić.

dRWAL http://muzyka.wp.pl

Nasi rodacy mieszkający i tworzący od kilku lat w Nowym Jorku niestrudzenie drążą wątki apokaliptycznych wizji i okultyzmu, miejscami oprawiając, metalicznymi i hipnotycznie transowymi dźwiękami. Z jednej strony pobrzmiewa tu coś z ducha niemieckiej awangardy Einstuerzende Neubauten, z drugiej znać fascynację hałasem spod znaku Neurosis i Godflesh. Ale w gruncie rzeczy wszystkie te elementy zbiegają się gdzieś we wspomnieniach poszukiwań Briana Eno i Davida Byrne. Słowem - wspaniała dawka miejskiego rytualizmu. 

Wojciech Lada "Po godzinach" (nr9, listopad 2003)

Z wielkim hukiem kamień spadł mi z serca! Mając w pamięci rozmowy z Marchoffem, mniej lub bardziej uważnie śledząc próbki jego muzyki nagrywanej od czasu przeprowadzki do Nowej Jorku bałem się, że Different State podryfuje na tereny mdłego ambientu, co najwyżej przyprawianego szczyptą occult folku. Na szczęście już pierwsze minuty "Hidden Sounds Of Magnetic Fields" rozwiały te obawy. Mamy tu do czynienia z muzyką w jakiej zespół sprawdza się stanowczo najlepiej i w jakiej śmiało może konkurować z największymi osobowościami świata muzycznej alternatywy.

Najnowsze dziełko tej zasłużonej, niegdyś ciechanowskiej, aktualnie nowojorskiej załogi w pewnym sensie streszcza całą linię jej ewolucji. Spokojnie odnajdujemy tu ślady pierwotnych, ekstremalnie noise’owych zgrzytów; co prawda tym razem nie wyrażających się radykalnymi cięciami gitary, ale przytłaczającą ścianą walcowatych brzmień. Pod nimi nieustannie przesuwa się metaliczny, miejsko–rytualny, walcowaty trans, a nad całością lewitują w powietrzu wyczuwalne wyraźnie okultystyczne fascynacje Marhoffa. Oczywiście muzycy tak do końca nie pozbyli się swoich ambientowych ciągot. "Hidden Sounds Of Magnetic Fields" mimo całego natężenia ciężaru i transu jest w gruncie rzeczy materiałem stosunkowo przewiewnym, jakkolwiek naiwnie by to nie brzmiało – przywodzącym na myśl wiatr hulający między zardzewiałymi maszynami w jakiejś mocno zdewastowanej hali fabrycznej.

Wojciech Wysocki http://www.nuta.pl

Different State powraca z nową płytą nagraną dla zasłużonego Requiem. Powraca i to w zupełnie nowym stylu. Marchoff i spółka na nowej płycie zawierającej 11 utworów udaje się w mroczne i o wiele bardziej wyciszone rejony dżwiękowe. Do muzyki zespołu wkroczyło sporo przestrzeni i duża dawka atmosferyczności. Na "Hidden Sounds of Magnetic Field" nie znajdziemy ani fabrycznych, ani noisowych naleciałośći, za to pojawiła się spora doza mistycyzmu i tajemniczości. Płyta zaczyna się dość nietypowo, mianowicie od rodzaju rytualnego zaśpiewu, aby potem przejść w kosmiczno-psychedeliczny klimat podparty niemalże trip hopowych beatem. To zdecydowanie jeden z najlepszych numerów na płycie. Podobnie jest w przypadku utworu "Nameless", który również nosi znamiona trip hopowej estetyki. Kompozycja przypomina połączenie Coila z z wolnym tripowym beatem. Zespół nie skupia się tylko na budowaniu atmosfery w taki sposób. Utwór "Tripping and falling" to wycieczka w klimaty lat 80 tych, dość podobna estetyka panowała na poprzednim albumie "Azure". Można otwarcie stwierdzić, iż każdy utwór na nowej płycie DS jest inny, jest inaczej skonstruowany, ale wszystkie stanowią całość. Dominują ambientowe mistyczne plamy podszyte delikatnym beatem. Nie brakuje partii gitar do których DS juz dawno temu zdażyło nas przyzwyczaić. Different State nagrał kolejną dobrą oryginalną płytę dla wszystkich tych którym nie obce są rejony w jakie udaje się np coil. Kto lubił DS i tym razem się nie zawiedzie. [9]

Tomasz Właziński http://www.alternativepop.pl

Nowa płyta Different State to wciągająca mikstura ambientowych dźwięków, miejskich szumów i odgłosów, trip-hopowego rytmu i mrocznego, gitarowego grania spod znaku wczesnych Swans (porażające "Nameless"). W kilku kompozycjach słyszymy ciekawie brzmiące połączenie onirycznych dźwięków pianina i brudnych, industrialnych gitar. Ten 'mix' robi duże wrażenie na słuchaczu.
Nie jest to łatwy materiał, wymaga od słuchacza dużego skupienia i uwagi. Dla niektórych osób, ta płyta może być zbyt monotonna lub za spokojna. Jednak, gdy wsłuchamy się w ten materiał bardzo uważnie, znajdziemy tu wiele wspaniałych, dopasowanych do siebie dźwięków. To jednocześnie bardzo mroczny krążek. Powinien spodobać się zarówno miłośnikom mrocznej elektroniki, gotyku, a także muzycznych eksperymentów.

Grzegorz Szklarek http://www.alt.cgm.pl

Ciechanowsko-nowojorska formacja przeżywa najgorętszy okres w swej dotychczasowej karierze. W kilka miesięcy po wydanej za Oceanem płycie „Elements”, w polskim Requiem ukazuje się kolejny, nie mniej udany album. To wciąż ten sam trop mrocznej i rytualnej, magicznej elektroniki inspirowanej przez Coil, ale wzbogacony o nowe wątki. Different potrafią już doskonale operować brzmieniem i klimatem, teraz koncentrują się na cyzelowaniu szczegółów. Harmonijnie wplatają w tkankę swej muzyki motywy etno i kameralistyki. Wychodzi z tego nietuzinkowa porcja zachmurzonej egzotyki.

Rafał Księżyk (Aktivist 53 listopad 2003) A! A! A! A!

Szamani z metropolii. Different State tworzą nasi rodacy obecnie rezydujący w Nowym Yorku. Na płycie „Hidden Sounds of Magnetic Field” członkowie zespołu zabierają słuchacza w świat pełen mroku, drapieżności, ale i melancholii oraz ezoterycznej ulotności. Muzycy, niczym szamani, umiejętnie operują każdym dźwiękiem „wydobytym” czy to z instrumentów typowo rockowych, czy też z elektroniki „podszytej” samplami i loopami, wprowadzając nas w swoisty mistyczny trans. Hipnotyczny puls („Tripping and Falling”), etniczne odjazdy („Within Spirals of the Fate”), niekonwencjonalność („Whispering to You”), monumentalna energetyczność („Nameless”) - to wszystko znajdziecie na tym krążku. Aby w pełni docenić album Different State wymagane jest całkowite zaangażowanie odbiorcy, nie można go słuchać przy okazji „robótek domowych”. Zdecydowanie należy poświecić wieczorną godzinę by, najlepiej w całkowitych ciemnościach, kontemplować każdą „nutę”. Co więcej, rytuał ten warto powtórzyć kilkakrotnie, gdyż za każdym razem odkryjemy w tej muzyce coś nowego. Szkoda tylko, że wkładka do płyty jest tak minimalistyczna, bo warto byłoby dowiedzieć się kilku informacji na temat wydawnictwa, choćby kim jest i w jakim języku melodeklamuje osoba w utworze otwierającym całość.

Mariusz "MarKucH" Kucharski, Empik News (styczeń 2004) http://www.empik.com/04_styczen.php

Wbrew obawom Different State pozostali wierni zimnemu jak opustoszała hala fabryczna noise industrialowi.

Stosunkowo niewiele tu wycieczek w stronę tak uwielbianego przez muzyków ambientu i dark folku, akurat tyle, aby nowe kompozycje nabrały odpowiedniej przestrzeni i pozbyły się resztek metalowej agresywności. Ewolucja zespołu jest łagodna, ale wyraźna. Grupa pozostawiła stałe i sprawdzone elementy swojej muzyki, jak mechaniczny, ale też hipnotyczny rytm i osadzone na nim plątaniny metalicznych uderzeń oraz gitarowych zgrzytów. Płyta wydaje się jednak bardziej świadoma. O ile wcześniej Different State interesowali się głównie transem i hałasem, o tyle w tym przypadku bardzo wyraźnie i konsekwentnie drążą rytualny wątek swojej muzyki. Warto dodać, że robią to na absolutnie światowym poziomie.

Wojtek Wysocki FLUID http://muzyka.onet.pl/fluid/25986,0,recenzja.html

Po kilkukrotnym studium ostatniego krążka Different State po raz kolejny stwierdzam, że jest to jedna z ciekawszych grup na naszym polskim zaścianku. Nadal nie stroni od eksperymentów, poszukuje nowych dźwięków, jednakże 'Hidden Sounds of Magnetic Field' wysłuchałem bez entuzjazmu, choć z zainteresowaniem.

Bardzo to różnorodna płyta. W 'Within the Spirals of the Fate' i 'Everything is Electrocity' ujawniły się fascynacje muzyką bliskiego wschodu. Dla odmiany w 'Tripping and Falling' pojawiają się karykaturalnie brzmiące klawisze i automat perkusyjny. Zgrzytliwe gitary przeplatają się z ambientową watą. Różnorodność chwilami może być jednak wadą. 'Hidden Sounds of Magnetic Field' słuchało mi się, w zależności od mojego nastroju, raz dobrze, raz topornie. Poszczególne utwory ciekawią (szczególnie druga cześć płyty), natomiast w całości nie brzmią zbyt spójnie.

Mam wrażenie, że Different State zagubił trochę ducha zespołu, a skupił się na studyjnych poszukiwaniach. Nie ma w tym nic złego (vide 'Something Wasn't Mention (sic!)' czy wspomniany 'Tripping and Falling'), ale mimo iż 'Hidden Sounds of Magnetic Fields' to na pewno ciekawy album, wymaga on od słuchacza dużej dozy cierpliwości.

Michal [orwell] Porwet http://www.postindustry.org

Obco brzmiące nazewnictwo raczej nie sugeruje, że album ten nagrany został przez rodaków osiadłych od kilku lat w Nowym Jorku. Zaczynali oni swą muzyczną karierę od niełatwej w odbiorze industrialno-gitarowej alternatywy, by skończyć na... No właśnie, na czym? Znajdziemy tu elementy współczesnej elektroniki (breakbeat, dub, ambient), awangardy (minimalizm) oraz niespodziewanego etno (np. w rewelacyjnym archiwalnym nagraniu otwierającym płytę). Jakby na dokładkę, echa dawnej działalności odzywają się od czasu do czasu w postaci gitarowych dysonansów. Całość jest skomponowana bardzo spójnie i intuicyjnie, muszę jednak nadmienić, że zawartość płyty może odrzucić co bardziej ortodoksyjnych słuchaczy. Muzyka ta cechuje się bowiem powalającą prostotą: mamy tu jednostajne rytmy, zapętlone sample, bezpretensjonalne gitarowe zagrywki, a i maniera wokalna niejednego śpiewaka oraz anglistę może przyprawić o ból zębów. To jednak nic, bo w muzyce Different State drzemie jakaś hipnotyczna siła, która nie pozwala przejść obojętnie obok. Z początku moje odczucia były mieszane, a niewiele później okazało się, że zasłyszane raz i drugi utwory całkiem niespodziewanie zaczynają chodzić mi po głowie, zaprzątać myśli i nawoływać zza pleców. Ta muzyka działa na podświadomość, trzeba tylko zmienić punkt widzenia, tzn. pominąć niedoskonałości wykonania i zwrócić się w stronę własnego wnętrza. Okaże się wtedy, że prawdziwa Magia to coś, co każdy z nas nosi w sobie. Uważajcie jednak: nie każdy jest przygotowany na odkrycie w sobie sił, o których istnieniu dotychczas nie miał pojęcia. Gdy słucham “Hidden Sounds”, czuję się dziwnie obco, a jednocześnie mam wrażenie styczności z czymś, co znam od zawsze. Dlatego z czystym sumieniem daję za muzykę “ponad czwórkę”. A na deser nucę przebojowy “Tripping and Falling”.

Radosław Pasternak Muzyka 4 i 1/2 | Dźwięk 3 http://www.hi-fi.com.pl/plyty_hifi_4.php

© requiem records