REQUIEM RECORDS


To wydawnictwo mające na celu promocję muzyki elektronicznej, ambientalnej 
i postindustrialnej. 

Od teraz skupiamy się na dokumentowaniu nagrań polskich zespołów działających na przełomie lat 70-tych, 80-tych i 90-tych. Grup dziś zapomnianych, których muzyka nadal ma ogromny potencjał. Ta muzyka jest ponadczasowa 
i warto byś się o tym przekonał...



KONTAKT


ZAMÓWIENIA

 
 

REMOTE SPACES | silos | requiem rec 19/2004 |


Jedna z najważniejszych polskich grup elektronicznych istniejąca już ponad dekadę, przygotowała specjalnie dla Requiem swoja najnowszą płytę. Remote Spaces od początku działalności podąża wytyczoną ścieżką, szlifując kanony tzw. szkoły berlińskiej (Tangerine Dream, K. Schulze).
Na najnowszej produkcji ich poszukiwania poszły jednak dalej. Z jednej strony mamy całą masę sequencerów, syntezatorów, efektów, z drugiej zaś mroczny i ambientalny charakter (Namlook). Wszystko to jest nieźle zapętlone i skotłowane z nowoczesnym pojmowaniem elektroniki.

cdr | dvd case | 60 min

01. infrared part 1
02. infrared part 2
03. arpematik part 1
04. arpematik part 2 (cały utwór)
05. silos
06. świt w porze deszczowej

REMOTE SPACES










Początki grupy sięgają roku '93. Wtedy to zaczęły powstawać pierwsze, bardzo eksperymentalne kompozycje. Do dzisiaj idziemy wytyczoną wcześniej drogą, choć "szkoła berlińska" nie jest już naszym głównym celem. Zmienia się świat, zmieniamy się my i zmienia się nasza muzyka. Jaka ona jest? Musicie to już ocenić sami. Na pewno nie zatraciliśmy jeszcze tej specyficznej odrobiny "czegoś", co pozwala rozpoznać to co robimy. 

Muzyka elektroniczna jest jak lustro dla swego twórcy. Odbijają się w nim: uczucia, marzenia, fragmenty osobistych przeżyć, doświadczeń oraz stanów ducha.

Taka jest też muzyka na najnowszym krążku. Z długiej tułaczki w odległych przestrzeniach powróciliśmy na Ziemię, pod 15 południk, by przypomnieć sobie nasze korzenie. Na płycie znajdzie się odrobina wszechświata, ale chcemy również wyciszyć się i pozostawić coś po sobie tutaj, skąd pochodzimy. Obrazy, które nas otaczają. 

Bardzo ważna jest dla nas forma, sposób przekazu utworu. Nie gramy wesoło i skocznie, gramy tak jak to czujemy i tak jak przez lata odbieraliśmy twórczość największych elektroników. Oni docierali do nas poprzez melancholie, zadumę, aż po narastające napięcie, stopniowanie odbioru i totalny odjazd połączony z czadem.

Twórczość grupy ewoluowała poprzez eksperymenty z jazzem, rockiem jak i techno. Może nie wszystkie były do końca dobrze odbierane, ale pozwoliły nam wybrać drogę, która najbardziej nam odpowiada. 

Występy grupy Remote Spaces przeważnie okraszone bywają animacjami komputerowymi. Grupa ma w dorobku wiele multimedialnych występów, na rożnych scenach związanych z muzyką elektroniczną, w radiach i sporo wywiadów prasowych. Współpracowaliśmy z uznanymi wykonawcami polskiej muzyki elektronicznej jak: Konrad Kucz czy Odyssey. Chcielibyśmy podziękować też naszemu przyjacielowi, bez którego nic by 
z tego nie wyszło ukrywającemu się pod pseudonimem 3N.

skład:
Konrad Jakrzewski - ensoniq sqr, yamaha tg100, yamaha w7, roland jv880, quasimidi technox, pc z cubase vst 
Krzysztof Rzeźnicki - ensoniq sq2, yamaha mu80, pc

dyskografia:
Spirale
Alpha
Ypsilon (Odyssey)
Elektronicznie (zapis koncertu)
udział w projektach:
komp live
TheSoundsOfMoo
city songs 15

W przygotowaniu płyta "Ambientalnie" - zapis koncertu w Gorlicach. Obecnie artyści pracują nad solowymi materiałami gdzie kierują się bardziej w stronę ambientu.

Mastering: 3N jerzynka@interia.pl
Zdjęcia silosów: Daniel Robaszewski

http://remotespaces.neo.pl
biuro@remotespaces.neo.pl
horneusz@remotespaces.neo.pl

RECENZJE

Ogromne sukcesy nowej elektroniki sprawiły, że dokonania twórców nurtu z lat 70. czy 80. poszły w niepamięć. Pozornie mogłoby się wydawać, że dzisiaj nikogo już nie inspiruje bogaty dorobek klasyków "szkoły berlińskiej". Tymczasem jest zgoła inaczej. Przykładem na to może być najnowszy album duetu Remote Spaces, tworzonego przez Konrada Jakrzewskiego i Krzysztofa Rzeźnickiego - "Silos".
Obaj panowie nie są nowicjuszami na polskiej scenie elektronicznej. Działając od początku lat 90., dorobili się czterech albumów, które wyznaczyły ich charakterystyczny styl. Mimo nieznacznych wpływów nowych estetyk w rodzaju ambientu czy techno, przez cały czas swej działalności pozostali oni wierni swym najwcześniejszym inspiracjom - klasycznej elektronice z lat 70.
"Silos" jest kolejnym etapem w rozwijaniu przyjętej przez nich formuły. Już pierwsza kompozycja - "Infrared Part 1" - wprowadza nas w klimat całego albumu. Sunące powoli smugi syntezatorowych dźwięków napotykają z czasem kaskady rytmów emitowane przez elektroniczną perkusję i dalekie pomruki głębokiego basu. Podobne brzmienia dominują w tytułowym "Silosie" i kończącej płytę kompozycji "Świt w porze deszczowej". Pulsujące syntezatory tworzą rozciągnięte w czasie sekwencje melodyczne, które wzbogaca mocno zaakcentowany rytm i niemal rockowe solo na gitarze (w drugim nagraniu). Wszystko to przypomina klasyczne dokonania Tangerine Dream - najważniejszego zespołu wspomnianej wcześniej "szkoły berlińskiej". "Arpematik Part 2" przywołuje z kolei ducha twórczości Klausa Schulze - decyduje o tym przede wszystkim charakterystyczna dla tego artysty warstwa rytmiczna utworu, wybijająca się w tej kompozycji na pierwszy plan. I jeszcze "Arpematik Part 1" - przestrzenne nagranie, uzupełnione dźwiękami szumiącego morza i krzyczących mew, jakże bliskie wczesnym produkcjom Jean Michel Jarre`a.
Panowie z Remote Spaces nie ulegają nowym modom i trzeba to poczytać im za zaletę. Dokonania mistrzów "szkoły berlińskiej" są na tyle bogate, że można z nich nadal czerpać inspirację. "Silos" to przykład jak można to zrobić w twórczy i oryginalny sposób.

Paweł Gzyl www.gaz-eta.vivo.pl

Zawsze łączyłem Polskę z klasycznym albumem Tangerine Dream, ale nie z czymś tak odległym na "elektronicznym trakcie" od tego materiału. Wszystko zmieniło się po wysłuchaniu "Silosa", wspaniałego wydawnictwa trzech Polskich muzyków (dwóch grających na syntezatorach i gościnnie gitarzysty). Płynące smyczki i niezłe efekty dźwiękowe przyozdabiają Infrared Part 1, w którym użyte zostały klasyczne motywy "space music" (muzyki przestrzeni). Pod koniec wylania się niezła sekcja perkusyjna, której motyw jest kontynuowany w Part 2 połączonej rytmem, ale zupełnie oddzielnej.
Poziom energii, który rósł w trakcie końcówki Part 1 rośnie przez chwile dalej, aby opaść znowu w pływające tony, bardzo rozmarzone i wyciszone przy końcu. W Arpematiku Part 1 zauważymy dalsze dryfowanie "dźwiękowej kry". Atmosferyczne podkłady są bogate, pełne i soczyste. Coś jak liźniecie Obcego i dźwięki natury pozostawiają mile wrażenie. Zwłaszcza, miękkie, krystaliczne sekwencje w Arpematiku Part 2. Skategoryzowałbym ta płytę jako lżejszą stronę melodyjnej Szkoły Berlińskiej oraz mieszanki muzyki przestrzennej (space music), ale nie jest to kiepskie lub za bardzo sentymentalne. "Przełyka się" wszystko łatwo i z przyjemnością. Jeżeli ktoś z was woli bardziej klasyczna elektronikę, posłuchajcie 16-to minutowego kawałka tytułowego. Jego dźwięki dadzą się porównać z klasycznym Klausem Schulze i być może odrobina Jonna Serrie. Wszystko zmieszane z duża rozwaga. No i na koniec Świt W Porze Deszczowej jest, jako pierwszy, raczej eksperymentalny i abstrakcyjny. Perfekcyjna sekwencja basowa jaka następuję, nadaje się do prowadzenia samochodu, lub odrzucenia wszystkiego i zasłuchania się w dźwiękach. Pojawia się solówki gitarowe, ale efekt jest zupełnie odmienny od tego uzyskanego w latach chwały na płycie TD - "Risky Business". Warto dodać, ze opakowaniem jest naprawdę piękne, cienkie pudełko DVD z uroczymi obrazami na okładce. Silos jest całością bez dwóch zdań. Nie przegapcie go.

Phil Derby / Electroambient Space http://www.electroambientspace.com

Płyta zdecydowanie skierowana do miłośników klasycznej muzyki elektronicznej, ale tej współczesnej jej odmiany. Bardzo ciekawy byłem co chłopaki zrobili. Pamiętam, że ich pierwsze produkcje miały w swej fascynacji tzw. "szkołą berlińską" wręcz zacięcie COVEROWE. Tak doskonale czuli ten styl, że dla wielu był to jednak zarzut. Wielu podobnych im twórców pozostawało przy tego rodzaju wypowiedzi artystycznej, pozostając na ścieżkach dawno już odkrytych. Remote Spaces zaś po latach chyba wreszcie określili swój odrębny styl. Posługując się nadal tym samym stylistycznym językiem odświeżyli gatunek nowoczesnymi rozwiązaniami rytmicznymi i przede wszystkim barwą, brzmieniem. Doskonale wielowarstwowo konstruują sekwencje, w najlepszej niemieckiej tradycji. W zasadzie podążają podobną drogą co obecnie Klaus Schulze (WAHNFRIED) z tą różnicą że Klaus zapuścił się kompletnie w ślepą uliczkę. Słychać tu również inspiracje w traktowaniu przestrzeni Robertem Richem i Stevem Roachem. Końcowy utwór trochę niestety rozczarowuje zbytnim zauroczeniem nieciekawym współczesnym Tangerine Dream (ta gitara al'a E. Froese - to w nienajlepszym guście). To powoduje, że całość płyty nie do końca jest spójna. Ale w zasadzie to drobiazg. Moje typy to pierwsze cztery utwory. Uwielbiam takie pejzażowe plamy stringów i delikatne, dalekie sekwencery. To pierwsza od wielu lat polska klasyczna elektronika, która nie drażni mnie swą banalnością. Jestem pewien, że dla el-fanów to będzie absolutny hit!

Konrad Kucz http://requiem.serpent.pl/konradkucz

Jak wiadomo, w przypadku wydawnictw Requiem Records już przemyślana okładka albumu zazwyczaj zapowiada to, w jakim tonie będzie on utrzymany. Nie inaczej jest z nowym krążkiem duetu Remote Spaces - świetny projekt graficzny jako pierwszy zachęca nas do zapoznania się z tym albumem. A potem są pierwsze dźwięki, i okazuje się, że nowa propozycja Remote Spaces wypełniona jest klasyczną el-muzyką z ambientowym zacięciem. I tak jak w przypadku współczesnej polskiej el-muzyki skojarzenia są mało sympatyczne [najczęściej pretensjonalność, ideologiczne rozdęcie i banał], tak "Silos" zręcznie umyka wszystkim el-muzycznym niebezpieczeństwom.

Remote Spaces to dwie osoby - Konrad Jakrzewski i Krzysztof Rzeźnicki; panowie grają już od ponad 10 lat, mają na swoim koncie kilka albumów, również sporo występów [często multimedialnych]. Czytając o ich fascynacji "berlińską szkołą" [Klaus Schulze, Tangerine Dream] obawiałem się, że "Silos" przypominał będzie wszystkie te współczesne el-produkcje, które starając się nawiązywać do przeszłych elektronicznych mistrzów wpadają w archaizm, stają się niepotrzebnym, brzmieniowym skansenem. Na szczęście jest inaczej, duet tworzy muzykę co prawda mocno klasyczną, wszystko tu brzmi jednak bardzo nowocześnie i... dobrze, po prostu. Jakrzewski i Rzeźnicki na swej nowej płycie mocniej nawiązują bowiem do twórczości takich artystów jak Robert Rich czy nasz Aural Planet - a takie odniesienia mogą jedynie dawać pewność, iż słuchając kolejnych kawałków ominie nas nieprzyjemne uczucie zażenowania. Album zaczyna się przestrzennymi, rozmytymi brzmieniami - jest ambientalnie i organicznie, kolejne warstwy tej muzyki zdają się wzajemnie dobrze uzupełniać, muzycy pewnie prowadzą nas po jakiejś intrygującej, intuicyjnie nakreślonej przestrzeni [tu znów przypomina się okładka albumu], nie przesadzają z aranżacjami, nie silą się na elektroniczne efekciarstwo, z umiarem i wyczuciem konstruują kolejne fragmenty płyty. Najciekawiej robi się chyba w dwuczęściowej suicie Arpematik, kiedy pojawiają się sample ptaków, zaraz potem świetne harmonie i dynamiczny bit - całość twórczo nawiązuje to produkcji wspomnianego Roberta Richa czy samych FSOL, przywołując na myśl wielką płytę "Lifeforms".

I chyba właśnie tak jest na tej płycie - każdy z fragmentów "Silos" jest odrębną, muzyczną "formą życia": mimo, że większość tych dźwięków ma - wydawałoby się - odhumanizowany, syntezatorowy rodowód - wszystkie brzmią jednak bardzo naturalnie i organicznie, i chyba właśnie w tym tkwi energia i moc tego albumu. Polecamy!

Krzysztof Stęplowski http://www.nowamuzyka.prv.pl

Remote Spaces to istniejąca już ponad dekadę grupa z dość dużym jak na Polskę bagażem doświadczeń. Założyciele grupy - Konrad Jakrzewski i Krzysztof Rzeźnicki w swojej dyskografii mają cztery autorskie albumy i odpowiedzialni są za kilka projektów promujących muzykę ambient - choćby City Songs. Ich nowa płyta "Silos", wydana w Requiem Records jest produktem bardzo dojrzałym, przemyślanym i głebokim.

Pierwsze co w owej płycie robi wrażenie to wspaniała okładka - dwa bardzo atmosferyczne, wręcz bajkowe zdjęcia silosów, które wprowadzają słuchacza w klimat wypalonych na płycie tracków. Otwierający album utwór "Infrared part 1" jest bardzo ciepły i stonowany. Brak w nim efekciarstwa, klimat budują gołe brzmienia "stringów", które w końcowej fazie okraszone zostają partią rytmiczną. Następujący po nim "part 2" jest już bardziej melodyjny i za zadanie ma raczej tonowanie dynamiki i napięcia powstałego w końcowej fazie utworu pierwszego. Środek płyty czyli dwuczęściowy "Arpematik" zdaje się dokładnie odzwierciedlać to co w "Silosie" potencjalny słuchacz może znaleźć - przestrzenność i tajemniczość. Sample, które pozornie budują mroczny klimat, zdają się raczej budzić ciekawość w związku z tym co nastąpi, niż wprowadzać niepokój i strach. Taki jest właśnie "Arpematik part 2" - prawdziwa perełka na płycie, utwór w którym jest wszystko począwszy od hipnotycznej melodii ksylafonów, poprzez ciekawą rytmikę - przypominającą połamane drum and bassowe struktury, a skończywszy na wyciszeniu przygotowującym na wejście w klimat tytułowego "Silosa". Kończący album, trochę sentymentalny "Świt w porze deszczowej" nagrany przy udziale gitarzysty Karola Tejchmana zamyka klimat misternie budowany wcześniejszymi nagraniami i zostawia po sobie nadzieje, rozmarzenie i spokój. 

Reasumując "Silos" jest albumem bardzo dojrzałym. Wyraźnie słychać, że Remote Spaces jest formacją, która podąża śladami "szkoły berlińskiej" - wlewając we wcześniejsze dokonania choćby Tangerine Dream czy Klausa Shulze nutę swoistego muzycznego "ja". Jest to kolejna dobra płyta wydana przez Requiem Records, potwierdzająca, że artyści dla niej nagrywający nie są przypadkowi i współtworzą dobry wizerunek polskiej sceny ambientowej.

Jacek Juszczyk http://relaz.o2.pl/muzyka-recenzja.php?id=282

Dziś rano miałem ciężkiego kaca. Na tyle ciężkiego, że w grę wchodził tylko jakiś ambiencik. Padło na Remote Spaces, bo płytka już od jakiegoś czasu zalegała wśród rzeczy do osłuchu, a jej wcześniejsza, pobieżna recepcja kazała mi podejrzewać, że dźwięki serwowane przez rodzime duo mogą stanowić pewne antidotum. Wybór okazał się trafny. Spółka Jakrzewski/Rzeźnicki zmagazynowała w swoim „Silosie” wyjątkowo miękką i przestrzenną materię. Są to głównie długie, zwiewne wstęgi dźwięku, które snując się leniwie, acz rytmicznie komponują się we wszechogarniające dźwiękowe pejzaże. Choć to właśnie rozmach jest ich główną wadą. Monumentalny syntezatorowe krajobrazy sprawdzały się może w latach siedemdziesiątych, kiedy nagrywali Schulze i Tangerine Dream, do których nawiązują muzycy, ale dziś zdają egzamin tylko gdy percepcja jakaś nie taka. Rzecz dla fanów tzw. „szkoły berlińskiej”. 

michał nierobisz [3] http://muzyka.onet.pl/fluid

Mam problem z ugryzieniem tego albumu. W identycznym stopniu zaciekawia mnie, jak i drażni. Może dlatego, że poszukiwania Remote Spaces wywodzą się wprost ze "szkoły berlińskiej"? Na sześć kompozycji (60 minut muzyki) jedna mnie bardzo zaintrygowała, jedna mnie zirytowała, a reszta trzyma równy, ale całkiem niezły poziom.

Najbardziej muzyka z 'Silos' kojarzy mi się z dokonaniami Klausa Schulze z drugiej połowy lat 70-tych. Podobnie Remote Spaces rozmywa brzmienia tworząc niejako "gumę dźwiękową". Bardziej artyści koncentrują się na zbudowaniu nastroju tajemniczości niż wprowadzeniu jak największej ilości ścieżek do danego utworu. Blisko pod tym względem Remote Spaces do Biosphere. Niektórych to odpędzi od 'Silos', innych pewnie zachęci. Zdecydowanie na tym tle wyróżnia się kompozycja Arpematik Part 2, gdzie prowadząc typowe dla siebie tło, muzycy dorzucają quasi-drum'n'bassowy rytm. Szkoda, że nie znalazło tu sie więcej eksperymentów tego pokroju.

Odrzuca mnie natomiast od tego krążka ostatnia kompozycja, która jest po prostu podsumowaniem tego, co najbardziej sztampowe w scenie berlińskiej. Zaczynamy od pretensjonalnego tytułu Świt w porze deszczowej, a w samym utworze mamy i samplowaną burzę, i banalną melodię, i kanciasty rytm. I jeszcze na koniec solo na gitarze!!! Dla mnie utwór psuje niestety dobre wrażenie całości.

Zawartość 'Silosa' brzmiałaby całkiem nieźle w programach przyrodniczych. Może i brzmi to jak zarzut, choć wcale nim nie jest. Muzyka z tej płyty krąży gdzieś wokół słuchacza, staje się tłem. To jej największy atut. Ja osobiście poproszę o więcej utworów w stylu wspomnianego Arpematik Part 2.

Michał [orwell] Porwet http://www.postindustry.org

© requiem records