REQUIEM RECORDS


To wydawnictwo mające na celu promocję muzyki elektronicznej, ambientalnej 
i postindustrialnej. 

Od teraz skupiamy się na dokumentowaniu nagrań polskich zespołów działających na przełomie lat 70-tych, 80-tych i 90-tych. Grup dziś zapomnianych, których muzyka nadal ma ogromny potencjał. Ta muzyka jest ponadczasowa 
i warto byś się o tym przekonał...



KONTAKT


ZAMÓWIENIA

 
 

SPIKA | sonic journey through new life | requiem rec 27/2006 |

ENGLISH VERSION



Stylistyka bliska Selected Ambient Works - Aphex Twin... Muzyka zainspirowana narodzinami nowego życia. Wyraźny kanon minimal music i elektroakustycznej szkoły generowania hałasów. Wszystko to jednak nastrojowo i jakże charakterystycznie dla Spiki stłumione. Atmosfera płyty jest zdecydowanie spokojna i choć pojawiają się motoryczne fragmenty, to jednak kompozycje przenoszą słuchacza w odległy, zapomniany świat – jakże bliski każdemu z nas.

Music inspired by the birth of new life. Audible influences of minimal music and the electro–acoustic school of noise generation. All of this is typically atmospheric for Spika and, while there are some pulsating moments, the listener is relocated to a distant and forgotten world, but familiar to all of us.

cd | 40 min

01. mother
02. uterus
03. birth
04. breast feeding
05. colic
06. cooing
07. crawling phase
08. first steps (cały utwór)
09. father

SPIKA

ENGLISH VERSION













Michał Jeziorski (ur. 1974) od wczesnych lat 80. zafascynowany był zarówno muzyką elektroniczną jak i technologią wykorzystywaną do jej tworzenia. Za sprawą płyt takich jak "Some Great Reward" Depeche Mode, czy eksperymentalnych dokonań Tangerine Dream z okresu wydawnictw wytwórni Ohr, w jego świadomości zaczęły pojawiać się pierwsze symptomy mogące świadczyć o tym, że ta początkowa faza ekscytacji elektronicznym brzmieniem ma w przyszłości szansę na realizację w postaci samodzielnego projektu.

Już w roku 1991, po zakupieniu samplera i sequencera, powstały pierwsze, nieśmiałe jeszcze próby na tym polu. Był to też czas, kiedy wielki wpływ na jego muzyczną świadomość miała twórczość wykonawców spod znaku EBM, czy New Beat (Nitzer Ebb, D.A.F., Front 242). 

Rok później doszło do nawiązania współpracy z muzykami grupy Deus Ex Machina (Tomasz Bucholc, Michał Orłowski, Maciej Pałasiński). Grano wielogodzinne, nocne improwizacje, z wykorzystaniem nowych fascynujących urządzeń. Był to zresztą czas dość szybkich zmian na tym polu - w międzyczasie powstawały podobne projekty (m.in. Switch z gitarzystą trójmiejskich formacji Hektcore i Tribe - Michałem Danielowskim). 

Niezwykle dynamicznie rozwijająca się światowa scena muzyki techno spowodowała prawdziwą "elektroniczną eksplozję" mającą wpływ na powstanie kolejnego projektu - Ptah. Duet zostaje utworzony wraz z długoletnim kolegą, Rafałem Zydorkiem. Pod koniec 1993 roku powstają pierwsze utwory. Z czasem całość umieszczona zostaje na taśmie i wydana własnym sumptem. Kolejne produkcje docierają do odbiorców m.in. dzięki prezenterowi nieistniejącej już gdańskiej rozgłośni (Radio Arnet), Jarkowi Drążkowi (audycja "Drewutnia Drwala Drągala"). Utwór duetu Ptah trafia również na składankę "Antyscena". Muzyka w tamtym czasie tworzona jest stylistycznie bliska produkcjom wydawanym m.in. przez wytwórnię Warp.

W roku 1996 Ptah w dotychczasowym składzie przestaje istnieć. Michał Jeziorski kontynuuje działalność pod tą nazwą wydając m.in. remiksy Hedone, Subcode, czy Agressivy 69. Utwór Jeziorskiego zostaje opublikowany w 1997 roku na składance "Transelected By DJ Sesis" (EMI Music Poland). Prowadzone są mniej lub bardziej zaawansowane rozmowy związane z wydaniem tzw. dużej płyty. 

W roku 1998 pojawia się kolejna propozycja współpracy - tym razem pada z ust Piotra Łukaszewskiego (IRA, Ptaky), który kompletuje skład nowej grupy (Karmacoma). Po przedstawieniu materiału demo, Michał Jeziorski decyduje się na udział w tym projekcie. Rok później, w barwach wytwórni Universal Music Polska, ukazuje się debiutancka płyta zespołu. Mniej więcej w tym czasie Ptah bierze udział w nagrywaniu ścieżki dźwiękowej do filmu "Ostatnia Misja". 

Na przełomie 1999/2000 roku Jeziorski definitywnie opuszcza zespół Karmacoma i rozpoczyna współpracę z Tomaszem Lipnickim (Illusion, Lipali). Muzyk uczestniczy w nagraniu jego solowej płyty, która ostatecznie ukazuje się w 2000 roku (wydana przez Universal). Znajduje się także w pierwszym składzie koncertowym Lipali.

Po okresie współpracy z innymi artystami (ponownie dochodzi do takowej podczas nagrywania płyty grupy Hedone), powstaje projekt pod nazwą Spika. Jeszcze w roku 2002 na umieszczone w internecie fragmenty nagrań natrafia Łukasz Pawlak - muzyk, wydawca i niezmordowany propagator muzyki elektronicznej spod znaku ambient. Bardzo szybko nawiązana zostaje współpraca z jego Requiem Records, co doprowadza do wydania płyt "Headphones" (2003) i "Sonic Journey Through New Life" (2006). 

mail: zond@wp.pl

RECENZJE

Nie byłoby wielkiej sztuki, gdyby nie trzy podstawowe zjawiska świata: nowe życie, miłość i śmierć. Bez pierwszego z nich i - z całą pewnością - także drugiego, nie byłoby nowej płyty Spika "Sonic Journey Through New Life". Michał Jeziorski, odpowiedzialny za projekt Spika, podąża śladami Leclaire'a i Pan Americana, tworząc album na fali fascynacji narodzinami dziecka - trudno w końcu o silniejszy bodziec dla artysty. Jednak, jak w każdym przypadku tzw. muzyki programowej, możemy widzieć obrazy malowane dźwiękiem tak, jak widział je ich twórca, bądź pokusić się o własną interpretację. Muzyka na "Sonic Journey..." jest bowiem tak głęboka i intencyjna, że nie sprawia ku temu żadnych problemów. Możemy sobie wymyślić swoją podróż. 

Jeziorski ma dobre autorytety i rzetelny background muzyczny. Wychował się na katalogu wytwóri Ohr czy prominentnych początkach EDM'u, niedługo zresztą pozostając biernym słuchaczem. Da się to wyczuć w jego muzyce - a konkretniej w precyzyjnym i skrupulatnym przetwarzaniu materii dźwiękowej. Słychać tu dobrą szkołę ambientu i subtelne obchodzenie się z hałasem. Wszystko to jakby trochę wycofane, trochę nieobecne, a jednak bardzo wyraźne i trafne. I mimo pozytywnego impulsu w muzyce nie brakuje atmosfery niepokoju czy nawet strachu. Utwory zdają się być nośnikiem tak silnych emocji, że nie sposób nie śledzić każdego z nich w pełnym skupieniu i z uwagą. Spika znowu udowadnia, że czysta elektronika wcale nie musi być chłodna i bezduszna. I abstrahując już od całej ideologii - jest to album, którego słucha się bez wysiłku i z czystą przyjemnością. Zapewne za sprawą klarownej, pięknej harmonii występującej obok tonów bez sprecyzowanej wysokości. 

I znowu muszę pochwalić Requiem Records za nieustępliwość w promocji dobrego, polskiego ambientu. Szczególnie, że robi to na coraz wyższym poziomie. Na drugi album Spika warto wysłupać kilka groszy z portfela, a obowiązkowo powinni zrobić to wszyscy miłośnicy gatunku. Z niecierpliwością czekam na kolejne wydawnictwa - pod warunkiem, że będą przynajmniej tak samo dobre jak "Sonic Journey Through New Life". 

Kaśka Paluch http://80bpm.net

Drugi album projektu Spika to najnowsze wydawnictwo Requiem po nieco dłuższej przerwie. Requiem może i kazało trochę na siebie czekać, ale było warto. Naprawdę! Nie dość, że po raz kolejny mamy do czynienia z wydawnictwem na naprawdę wysokim poziomie, to w dodatku otrzymujemy pierwszy w historii wytwórni tłoczony kompakt.

Począwszy od okładki ( brawo dla Katarzyny Słowiańskiej – Kucz), a skończywszy na najważniejszym elemencie, czyli muzyce, wydawnictwo podnosi dość wysoko poprzeczkę dla kolejnych płyt w Requiem.

Muzycznie Spika, nieco odbiega od swojego debiutu, na którym dostaliśmy dawkę niepokojących "podwodnych" dźwięków. Na "Journey through new life", które ma być dźwiękową wyprawą dla narodzin nowego życia, panuje raczej minimalistyczny i nieco izolacjonistyczny klimat. Nieco dźwiękowych pulsacji ożywia ten album na chwilę, ale zaraz na nowo zostajemy wtopieni w głęboki i nieco mroczny, ale zarazem baśniowy i zamglony klimat. Cała płyta "płynie" powoli, delikatnie zajmując nasz umysł i wprawiając słuchacza w stan małej kontemplacji. Jedynym tak naprawdę minusem nowej płyty Spika to jej krótki czas trwania, bo tylko 39 minut. A wierzcie mi chciałoby się o wiele więcej.

Tomasz Właziński www.alternativepop.pl

Dla Requiem Records album ten stanowi pewien przełom – to pierwsze wydawnictwo labelu profesjonalnie tłoczone na CD, oprawione w tradycyjny i fachowy sposób (dotychczas wydawnictwa Requiem otrzymywaliśmy najczęściej w DVD Case). Cieszy konsekwentny rozwój tej zasłużonej wytwórni, w swych poczynaniach ambitnej co najmniej w takim samym stopniu, jak nagrywający dla niej artyści. Jednym z nich jest główny bohater tej recenzji - Michał Jeziorski, elektronik z muzyczną przeszłością (sięgającą lat ’80), dziś znany przede wszystkim jako Spika.

Zarówno okładka albumu (dla Requiem dość nietypowa, jej autorką jest Katarzyna Słowiańska – Kucz) jak i jego tytuł mówią same za siebie – mamy do czynienia z muzyką inspirowaną pojawiającym się nowym życiem i związanymi z nim emocjami. Nie bez powodu również to utwory „Mother” i „Father” spinają cały krążek, określają przestrzeń, jaka poddana zostaje artystycznej interpretacji Jeziorskiego. Relacje na linii matka – córka – ojciec są motywem przewodnim zabaw z brzmieniem, na przemian napinają je i rozluźniają, budzą niepokój, aby zaraz potem bez wysiłku wszystko ukoić. Starając się jak najlepiej opisać owe wahnięcia Spika sięga po sprawdzoną estetykę ambient, przeplatając ją elektroakustycznymi modulacjami. Efektem jest ciekawa opowieść o paradoksalnym, jednocześnie bardzo realnym współżyciu zupełnie przeciwległych sobie emocji – wszystkich tych strachów, marzeń, problemów i wyzwań, jakie dotykają młodych rodziców. Trzeba przyznać, że Spika opowiada swoją historię sugestywnie i przekonująco, do końca pozostając autentycznym i interesującym. Ciekawe tylko, jak zareaguje na ten materiał córka Jeziorskego, gdy już trochę podrośnie – główną rolę na „Sonic Journey...” grają bowiem nieco mroczne, eksperymentalne brzmienia, przytłumione basy, pochowane w drugim i trzecim planie rozległe tła, w których tworzeniu Spika jest tak dobry i skuteczny. Na swej płycie Jeziorski nie po raz pierwszy ujawnia też talent do układania melancholijnych, przejmujących harmonii, które stanowią o prawdziwym pięknie tego materiału.

Do wysokiego poziomu swoich wydawnictw label Requiem zdążył nas już przyzwyczaić. Jak zwykle obok muzycznych atrakcji otrzymujemy również bardzo estetyczną oprawę wizualną – całość komponuje się więc zaskakująco dobrze, zupełnie jak w osobistej historii Jeziorskiego. Nasza rekomendacja.

Krzysiek Stęplowski www.nowamuzyka.pl

To zaskakujące, jak często ostatnimi czasy, muzycy elektroniczni prezentują dzieła wyrastające z fascynacji cudem narodzin nowego życia. Jeszcze nie tak dawno pisaliśmy o płytach Marca Leclaira i Pan American, a tu niespodziewanie dołącza do nich album zrealizowany przez Michała Jeziorskiego pod szyldem Spika.

Jeziorski jest jednym z weteranów polskiej elektroniki – zaczynał już w latach 80. Jego twórczość ewoluowała od EBM przez techno do ambientu. Najważniejszym projektem, w którym brał udział był Ptah, choć zapewne bardziej wymierne korzyści przyniosła mu współpraca z triphopową Karmacomą czy metalowym Lipali. Od kilku lat realizuje solowe nagrania jako Spika. „Sonic Journey Through New Life” to drugi album zrealizowany pod tą nazwą dla Requiem – tym razem na krążku CD.

Tematyka płyty sprawia, iż dominują na niej subtelne i delikatne dźwięki – przeważnie statyczne lub wolno płynące strumienie organicznych dźwięków, poddawane nieznacznym modulacjom („Mother”, „Father”) lub uzupełniane samplami ludzkich głosów („Breast Feeding”, „Cooing”). W ciekawy sposób Jeziorski wykorzystuje nagrania dźwięku bicia serca nienarodzonego dziecka – w „Uterus” przekształca się on niemal w przesterowany bit o pulsacji bliskiej rytmowi techno! Najbardziej kontrastowym utworem do całego zestawu jest „Birth” – nerwowo warczący podskórnym basem, pogłębiony przestrzennymi echami, sugestywnie oddający w ten sposób niepokój towarzyszący chwili porodu. Wczesne fascynacje muzyczne Jeziorskiego dają o sobie znać w „Crawling Phase” – słychać tu brzmienia zapamiętane z dawnych produkcji Vangelisa czy Tangerine Dream. Nowsze nawiązania spotykamy z kolei w „First Steps” – to dalekie echa cmokających bitów IDM, wpisanych w rozlane plamy o ambientowym rodowodzie.

Spośród wszystkich płyt poruszających temat narodzin ludzkiego życia, „Sonic Journey Through New Life” wydaje się być najbardziej emocjonalna – a przez to najbardziej poruszająca, bliska, jak tylko można, każdemu, kto doświadczył kiedykolwiek przyjścia na świat własnego dziecka.

Paweł Gzyl www.gaz-eta.vivo.pl/gaz-eta

© requiem records