Chwasty to z pewnością nie jest muzyka na dobranoc. Zaczyna się minimalistycznie od cichych strzępów, skrawków melodii granej chyba na harmonijce. Trochę w tym free improv trochę elektronicznego preparu. Płyta powoli, z każdą minutą się zagęszcza. Zupełnie swobodne struktury nabierają połamanej rytmiki, nieraz pozostają z nich groteskowe niby melodie. Nagrania co chwilę, płynnie rozpadają się by po chwili ułożyć się w inny kształt. Fragmenty spiętrzają się do niemal noiseowej intensywności, innym razem pozostają jedynie krótkie poszatkowane mikrosample głosów brzmień instrumentów lub zupełnie nierozpoznawalnych elektronicznych przydźwięków. Ogólnie dość chora, schizofreniczna masakra.
Trio Macieja Stanieckiego, Łukasza Lacha i Pawła Cieślaka istnieje gdzieś w pół drogi miedzy tym co robi Andrew Liles albo Nurse With Wound a free improv. Muzykom jednak udaje się nadać całości indywidualny nieco kuglarski charakter.
mirt monotyperecords.com/mi