Łukasz Pawlak, założyciel i lider Nemezis, poszerzył tym razem grono współpracowników, m.in. o Konrada Kucza (weterana polskiej elektroniki, szerszej publiczności znanego z Futra) i Marcina Bocińskiego (producenta i muzyka, współpracującego m.in. z artystą wideo Arturem Żmijewskim) oraz jazzową wokalistkę Patrycję Olton. Większy personel nie pozostał bez wpływu na muzykę, która jest bardziej zróżnicowana i przystępna niż zawartość świetnego skądinąd, poprzedniego albumu "Whispers from Behind the Window". Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, że momentami jest to muzyka dość chwytliwa, a niektóre rzeczy - choćby "La Rotunde" - da się nawet zatańczyć. Ale to wyjątki. Większość kompozycji rozgrywa się rzeczywiście, jak podpowiada tytuł, pomiędzy... Między jawą a snem, między realnością a marzeniami. Wolno płynące dźwięki oplatają słuchacza, przynoszą odprężenie, słodkie poczucie rozleniwienia. Bardzo miło się przy tym nudzi.
Zaintrygował mnie utwór "Musique de film", przywodzący na myśl, również ze względu na partię wokalną, nie tyle hollywoodzkie soundtracki, co berlińskie eksperymenty Davida Bowiego. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby podobnych klimatów na kolejnych albumach Nemezis znalazło się więcej. Ale nie upieram się, nie namawiam... 57 minut "Inbetween" to najlepszy dowód na to, że Nemezis doskonale wiedzą co robią i dobre rady recenzentów nie są im potrzebne.
Jarosław Szubrych, onet.pl