Dla Requiem Records album ten stanowi pewien przełom – to pierwsze wydawnictwo labelu profesjonalnie tłoczone na CD, oprawione w tradycyjny i fachowy sposób (dotychczas wydawnictwa Requiem otrzymywaliśmy najczęściej w DVD Case). Cieszy konsekwentny rozwój tej zasłużonej wytwórni, w swych poczynaniach ambitnej co najmniej w takim samym stopniu, jak nagrywający dla niej artyści. Jednym z nich jest główny bohater tej recenzji – Michał Jeziorski, elektronik z muzyczną przeszłością (sięgającą lat ’80), dziś znany przede wszystkim jako Spika.
Zarówno okładka albumu (dla Requiem dość nietypowa, jej autorką jest Katarzyna Słowiańska – Kucz) jak i jego tytuł mówią same za siebie – mamy do czynienia z muzyką inspirowaną pojawiającym się nowym życiem i związanymi z nim emocjami. Nie bez powodu również to utwory „Mother” i „Father” spinają cały krążek, określają przestrzeń, jaka poddana zostaje artystycznej interpretacji Jeziorskiego. Relacje na linii matka – córka – ojciec są motywem przewodnim zabaw z brzmieniem, na przemian napinają je i rozluźniają, budzą niepokój, aby zaraz potem bez wysiłku wszystko ukoić. Starając się jak najlepiej opisać owe wahnięcia Spika sięga po sprawdzoną estetykę ambient, przeplatając ją elektroakustycznymi modulacjami. Efektem jest ciekawa opowieść o paradoksalnym, jednocześnie bardzo realnym współżyciu zupełnie przeciwległych sobie emocji – wszystkich tych strachów, marzeń, problemów i wyzwań, jakie dotykają młodych rodziców. Trzeba przyznać, że Spika opowiada swoją historię sugestywnie i przekonująco, do końca pozostając autentycznym i interesującym. Ciekawe tylko, jak zareaguje na ten materiał córka Jeziorskego, gdy już trochę podrośnie – główną rolę na „Sonic Journey…” grają bowiem nieco mroczne, eksperymentalne brzmienia, przytłumione basy, pochowane w drugim i trzecim planie rozległe tła, w których tworzeniu Spika jest tak dobry i skuteczny. Na swej płycie Jeziorski nie po raz pierwszy ujawnia też talent do układania melancholijnych, przejmujących harmonii, które stanowią o prawdziwym pięknie tego materiału.
Do wysokiego poziomu swoich wydawnictw label Requiem zdążył nas już przyzwyczaić. Jak zwykle obok muzycznych atrakcji otrzymujemy również bardzo estetyczną oprawę wizualną – całość komponuje się więc zaskakująco dobrze, zupełnie jak w osobistej historii Jeziorskiego. Nasza rekomendacja.
Krzysiek Stęplowski