RECENZJE
2024/11/29
WRONG! "Bonjour Mon Amour"
Już pierwsze takty i bity utworu otwierającego album, czyli kompozycji o powabnym tytule "Lola", pozwoliły mi nabrać przekonania, że najnowsze dzieło duetu WRONG jest śmiałym wkroczeniem obojga artystów w drugą, wyższą fazę aktu tworzenia. Jest zdecydowanie drapieżniej, nieco bardziej industrialnie, z silniejszymi akcentami na granie klubowe i EBM.
Już pierwsze takty i bity utworu otwierającego album, czyli kompozycji o powabnym tytule "Lola", pozwoliły mi nabrać przekonania, że najnowsze dzieło duetu WRONG jest śmiałym wkroczeniem obojga artystów w drugą, wyższą fazę aktu tworzenia. Jest zdecydowanie drapieżniej, nieco bardziej industrialnie, z silniejszymi akcentami na granie klubowe i EBM.
Utwór numer 2 to remiks znanego nam już z debiutanckiego krążka kawałka pt. "Cette Couleur M'a Va" - wyraziste ogniwo łączące nowy album z poprzednim! Remiks został pięknie wyheblowany przez Falka Bergera z Das Schwarze System.
I oto nadchodzi czas na pierwszą śmiałą przeróbkę - legendarny utwór "Fade to Grey" grupy VISAGE. W interpretacji WRONG brzmi on nader kosmicznie i nowocześnie, taka wersja smart! Słychać dużo kreatywnej pracy i pomysłowości.
Później pojawia się mój ulubiony "La Nuit A Berlin" - jest faktycznie jak nocna podróż przez wielkie, śpiące miasto.
Utwór "I'm" brzmi raczej zmysłowo i ma świetną pulsację rytmu wokół swojego leitmotivu.
"Chloe" z mocnymi bitami intryguje klimatem i opatrzona została bardzo dowcipnym podtytułem "Holy FCUK remix" - domyślamy się wszyscy, że chodzi o słynną firmę odzieżową French Connection UK, w której ubiera się tytułowa Chloe.
Z kolei "Don't Ask" przynosi wyciszenie i refleksję. Bardzo melodyjną refleksję, okraszoną delikatną elektroniką. Jakby spacer po ogrodach ciekłych kryształów.
Wkrótce maszyna znowu rusza do przodu i otrzymujemy kolejną porcję uzależniających rytmów i dźwięków w natarciu pod postacią melancholii. "La Melancholie" wprawia w trans i porywa do tańca.
"This Is the Time" perfekcyjnie dopełnia klimat i teraz już wiem, że wszystkie utwory na tym albumie są moimi faworytami! Ale oto kolejne zaskoczenie: utwór nadający tytuł całej płycie, czyli "Bonjour, Mon Amour" jest zaśpiewany po polsku i wykazuje absolutnie kosmologiczną poetykę w sferze tekstu! Niesamowite jest, jak Wojtek po mistrzowsku oplata liryki i wokale Justyny muzyczną osnową elektronicznych pejzaży!
I nagle raz jeszcze pojawiają się covery - aż dwa pod rząd, i to jakie! Prawdę powiedziawszy zarówno Decadent Fun Club jak i Depeche Mode zyskały całkiem nowe walory w wykonie WRONG - miazga po prostu!
Nie koniec na tym, bo w ramach dalszych przystawek deserowych otrzymujemy dwa utwory nagrane w kolaboracji z Ingą Habibą (wokalistką znaną nam już z takich projektów jak Lorien, One Million Bulgarians i Habiba Project). Jej gotycki głos - o czym niektórzy z was przekonali się niedawno na koncertach WRONG - znakomicie harmonizuje z namiętnym wokalem Justyny. Te dwa utwory oficjalnie i zgodnie z opisem byłyby ostatnie na krążku (13.Nie Śpię oraz 14.Forest Mystery), jednak ku naszemu pozytywnemu zaskoczeniu nie są!
Bowiem tuż po nich słyszymy szept Wojtka mówiący *czekaj! czekaj!* po którym zaraz rozpoczyna się przepiękny hidden track... Słyszymy w nim tajemne wyznanie Justyny "I am Parisienne from France..." wyartykułowane ze ślicznym francuskim akcentem! Tym razem nie ma już niedosytu i uczucia, że płyta jest stanowczo za krótka, jak to miało miejsce w przypadku poprzedniego albumu.
Jest za to takie samo pragnienie: włączyć ponownie i posłuchać od początku do końca! Gdyż nie da się inaczej!