PATHMAN [path – ścieżka, man – człowiek]– nie ukrywamy, że i znaczenie i brzmienie jest niemal takie jak ATMAN [jaźń], gdyż o to nam w gruncie rzeczy chodziło: pozostać na ścieżce, na którą weszliśmy w 1976 roku. Na ścieżce; nie na autostradzie czy bitej drodze, ale właśnie na ścieżce. I to własnej, gdyż tylko o własnej ścieżce można powiedzieć, że jest odkrywcza, że wiedzie w nieznane, że jest doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju. Że na niej nie jesteśmy jednymi z wielu ją przemierzających, że nie jest utartym szlakiem, że za każdym zakrętem może nas spotkać coś nowego, nieznanego, niesamowitego, coś, co nas zaskoczy a nawet zadepcze.
Ta ścieżka ma już 40 lat. To chyba dużo. To na tyle dużo, żeby móc stwierdzić: skoro to już tyle trwa, to coś w tym musi być. Czujemy się na naszej ścieżce na tyle pewnie, żeby garść kamieni, kilka patyków, kawałek blachy czy instrument trzymany po raz pierwszy w rękach wykorzystać muzycznie.. Nie znaczy to, że nie korzystamy z elektroniki. Bez niej nie powstałyby nagrania, nie udałoby się dla większej liczby słuchaczy ukazać niuanse wielu dźwięków, które nas tak fascynują.
Czasem ścieżki się krzyżują, czasem przez jakiś czas są wspólne dla kilku wędrowców. Nasza wielokrotnie przecinała się z tymi, po których kroczyli podobni nam poszukiwacze brzmień, rymów i rytmów, obrazów, dźwięków, ... I chociaż często szli w przeciwnym kierunku, zawsze były to spotkanie serdeczne i dające mnóstwo energii.
Jak to ze ścieżkami bywa, często zarastają, znikają w żyjącej i odradzającej się cyklicznie naturze. Jeżeli coś po nich pozostaje, to zapis w naszej pamięci i ewentualnie jakaś tej pamięci notacja. Takich zapisów z wędrówek po naszej ścieżce jest sporo. Kasety, płyty winylowe, CD, zdjęcia, filmy, artykuły i książki – to dowody naszych nie tylko muzycznych doświadczeń, poszukiwań, dociekań. I jeszcze te ukryte w zakamarkach pamięci tysięcy słuchaczy naszych koncertów.
Jesteśmy pokoleniem, które nie traktuje muzyki tylko jako elementu rozrywki, czy zagłuszacza dźwięków otoczenia. Muzyka to istotny przekaz naszego pojmowania świata, naszego podejścia do natury, człowieka i „cywilizacji”. Chociaż muzykę traktujemy bardzo profesjonalnie, na co dzień paramy się wieloma zajęciami, pozornie nie mającymi wiele wspólnego z muzyką. Leśniczy, informatyk, radny, pedagog, redaktor – dźwięki są wszędzie, towarzyszą każdemu działaniu. Jedne są bez znaczenia, inne są czystym znaczeniem, jedne są tylko tłem, inne ściśle określoną informacją – często sami nie wiemy, które z tych brzmień nasza wrażliwość przerobi w muzykę, czyli w te dźwięki, dla których ktoś kiedyś będzie w stanie poświęcić trochę czasu na słuchanie i pieniędzy na bilet lub wydawnictwo. A do takiego przerobienia służy nam pokaźny zbiór instrumentów, przedmiotów i narzędzi, których zdecydowana większość to akustyczne dźwiękoroby. Ale nie stronimy od wyzwalania dźwięków zamkniętych w energii elektrycznej. W końcu jak najbardziej naturalny grzmot burzy jest akustyczną emanacją tej właśnie energii.
Lista utworów
- I
- II
- III
- IV
- V
- VI
- VII
- VIII
- VIX
- X
- XI
- XII
- XIII
- XIV
- XV
- XVI
Muzyka
- Piotr Kolecki: gitary, cytra, harfa, bas, kornet, udu, bęben, sanza, flet, drumle, głos
- Marek Leszczyński: cymbały polskie, fidola fishera, udu, drumla, kantele, sanza
- Włodzimierz Kiniorski: saksofony altowy i tenorowy, flet basowy
- Piotr Majerczyk: skrzypce
- Sylwia Nadgrodkiewicz: głos w „XI”
Produkcja
- Mastering: Marcin Bociński
- Zdjęcia: Piotr Kolecki, Marek Leszczyński
Nagrania: wrzesień 2015 – kwiecień 2016
Art&Com Home Studio