|
|
|
BUSSO DE LA LUNE
| race against time | requiem rec 4/2002
| |
|
|
|
"Race against time" bardzo głęboka i zatopiona w ciepłych brzmieniach płyta. Ujmująca wędrówka, z jednej strony w podwodne snujące się rozmyte krajobrazy, a z drugiej zdecydowanie ocierająca się o fizyczne obcowanie z naturą, przyrodą. Nastraja i wprowadza w trans. To naprawdę wyjątkowy klimat, melancholia i wyczucie smaku. Słychać klasyków (Rapoon, Brian Eno, Biosphere, Lustmord) tu, na gruncie polskim. Prawdziwa uczta dla fanów gatunku Ta wędrówka naprawdę wciąga... Rekomendacja ambientalnego Requiem.
cdr 70 min
|
|
01. blue part I
02. respent (va afar)
03. busso de la lune
04. bnosmir
05. dance into the shadow
06. blue part II (cały utwór)
07. een
08. contemplation
09. place of destination
10. race against time
11. smooth sea
12. si
13. wert part I
14. wert part II
|
|
BUSSO DE LA LUNE
|
|
Do tworzenia mojej muzyki używam dźwięków na tej samej zasadzie jak malarz używa sztalugi...
Maluję swój wyimaginowany świat który każdy może odebrać na swój indywidualny sposób...
Niejednoznacznie określone krajobrazy... wspomnienia... wyłonić się mają z dźwięków jak świat z wielokrotnie nakładanych farb...
Fotografia - to dla mnie jeszcze jeden zupełnie odmienny świat... określony i ścisły... jednoznaczny i namacalny... odwrotność dźwięku... - lecz oba te światy koegzystują ze sobą na równych prawach - opisując i dopowiadając naprzemian swe tajemnice...
Race against time - to zbiór utworów wydanych na potrzebę wydawniczą Requiem Rec. więc milszych i łagodniejszych dźwięków.
Część utworów z płyty "Race Against Time" znalazła się na ścieżce dźwiękowej do fabularnego filmu "Dotknij mnie",
w reżyserii Anny Jadowskiej i Ewy Stankiewicz. Film ten otrzymał m.in. Główną Nagrodę na 28 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych 2003 w Gdyni w konkursie kina niezależnego.
dyskografia
race against time | requiem rec 4/2002
with your ear down to the ground | soulworm Worm XXXII
the path at the parting of the ways | soulworm Worm XXXI
udział w projektach: ill-uminations (2003- f4f rec), sleep
well (chapter I), city
songs
|
|
RECENZJE
|
|
Kolejne wyśmienite wydawnictwo z prowadzonej przez Łukasza Pawlaka wytwórni Requiem. Ów label to wydawnictwo którego celem jest "promocja wydawnictw muzycznych z kręgu muzyki elektronicznej i ambientalnej. Wydawnictwo promuje muzykę miłą, bezpieczną, nasenną. Muzykę ,,po dobranocce". Muzykę pełną subtelności i tajemniczości, muzykę archaiczną, ale stworzoną za pomocą nowoczesnego instrumentarium, muzykę bliżej nieokreśloną, muzykę mroczną i zamgloną". Słuchając kolejnych propozycji wydawniczych Requiem, dochodzę za każdym razem do wniosku, że z polską muzyką nie jest źle, że są w tym kraju ludzie, którzy potrafią nagrać muzykę poruszającą do głębi, zmuszającą do myślenia. Szkoda tylko, że twórczość taka jest znana tylko nielicznym. Busso De La Lune to projekt niejakiego Piotra Jurczaka. Twórca ten posiada niezwykłą wyobraźnię muzyczną, która pozwoliła mu na stworzenie dzieła niezwykłego. Przez 70 minut wędrujemy przez krainę mrocznego, zamglonego ambientu. "Stojące", rozlane plamy klawiszy, delikatne bity, dziwne, niepokojące industrialne odgłosy, a wszystko otoczone tajemniczym, mistycznym klimatem. Pojawiają się też nieśmiałe próby eksperymentów z dźwiękiem, dalekie echa muzyki jazzowej, a nawet chwilami robi się lekko tanecznie. Znamienne dla tej muzyki jest to, że posiada w sobie taki zapas energii i klimatu, że ani przez chwilę nie nuży. Nie wyobrażam sobie, aby można było słuchać tej muzyki w dzień. "Race Against Time" to idealny soundtrack do nocnych spotkań "we dwoje", idealnie służy do rozmyślań, chwili zadumy.
Grzegorz Szkłarek http://www.alt.cgm.pl
|
|
Po wysłuchaniu płyty Race against time czułem się jak wędrowiec, który spoczął na chwilę, aby zrobić rozrachunek z minionych dni. Przywoływane podczas słuchania obrazy kojarzyć się mogą z błogim i bezpiecznym dzieciństwem podczas którego beztrosko przeżywamy wszelkie zasłyszane w radiu, czy telewizji - złe wiadomości. Mamy tu do czynienia z magią podwodnego, odizolowanego świata (skojarzenie z filmem Luc`a Bessona "Wielki błękit"), w którym panuje odwieczny porządek, a natura sprawuje piecze nad wszelkimi poczynaniami człowieka. Chwilami nieco tajemniczy nastrój zdominowany jednak jest przez pełne spokoju i "zrozumienia" fragmenty melodii, utkane pomiędzy rozmazanymi plamami dźwiękowymi. Czasem delikatny rytm wprowadza element ożywienia pomiędzy fale przenikliwych brzmień. Muzyka, która chociaż wprowadza w swoisty trans, rozbudza wspomnienia i marzenia. Polecam!
KLAKE Bartosz Ujazdowski
|
|
Łukasz Pawlak jak zwykle z doskonałym wyczuciem wybiera kolejnych artystów, których możemy usłyszeć na wydawnictwach REQUIEM Records. Tym razem otrzymałem płytę „Rage against time” polskiego projektu BUSSO DE LA LUNE wydaną właśnie nakładem REQUIEM Records.
„Rage against time” To podróż do źródeł wrażliwości, kompletna i pełna subtelnych poszukiwań. Płyta jest jak przeglądanie albumu z innego, niesamowitego i nierealnego świata odniesień. Kolejne zdjęcia i ruchome obrazy przywodzą na myśl zdarzenia, które być może nigdy nie miały miejsca na tej planecie - po wysłuchaniu takich perełek jak utwór trzeci: „Busso De La Lune”, z pewnością przeniesiesz się w sam środek nadrealistycznych projekcji i wizualizacji tajemniczej sennej opowieści.
Muzyka grana dla ”trzeciego ucha” to właściwa definicja tego materiału. Słychać w nim zarówno unikalne faktury jak i wyśmienite odniesienia do Harolda Budda czy Davida Sylviana. To tylko jednak moje skojarzenia, ponieważ płyta jest pełna świeżości i jest jednym z tych unikatów, do których wraca się zawsze z tą samą ochotą. Nazwałbym ją muzyką obrazu gdyby nie fakt, że jest to zbyt skromne określenie dla tak pełnego materiału. BUSSO DE LA LUNE nie tylko przenosi nas w swój własny krajobraz, ale także eksperymentuje z doskonale dobraną paletą sampli, słychać to zarówno „Respent” jak i w fantastycznym „Een” – słuchając całej płyty nieustannie miałem wrażenie, że słucham muzyki filmowej do filmu, który doskonale znam. Jako zwolennik surowej i minimalistycznej formuły przyznaję, że „Rage against time” ujęła mnie całkowicie bezkompromisową malarskością. Mimo, że obrazy malowane są minimalistycznymi fakturami ostateczny wydźwięk płyty jest jak ciepły i dostojny obraz zjawisk przyrody obserwowanych z bezpiecznej odległości, odległych, a jednak ciągle w zasięgu wyciągniętej dłoni...
Piotr Jurczak, autor projektu, pisze o sobie: "...do tworzenia mojej muzyki używam dźwięków na tej samej zasadzie jak malarz używa sztalugi... maluję swój wyimaginowany świat który każdy może odebrać na swój indywidualny sposób...
niejednoznacznie określone krajobrazy... wspomnienia... wyłonić się mają z dźwięków jak świat z wielokrotnie nakładanych farb... fotografia - to dla mnie jeszcze jeden zupełnie odmienny świat... określony i ścisły... jednoznaczny i namacalny... odwrotność dźwięku... - lecz oba te światy koegzystują ze sobą na równych prawach - opisując i dopowiadając naprzemian swe tajemnice..." Polecam tę płytę.
Jarek Grzesica http://www.syntezatory.pl
|
|
Debiut Busso de la Lune to kolejna propozycja z obozu Requiem Records, mająca przekonać słuchaczy do sennych, marzycielskich i niemal pajęczo delikatnych dźwięków z łagodnego krańca współczesnej elektroniki. Piotr Jurczak - bo on właśnie kryje się pod szyldem Busso - sięga zasadniczo po wypróbowane od dawna rozwiązania: leniwe plamy dźwięku, rozpięte między nimi melodie, sporadycznie pojawiający się rytm... Z pozoru można by poprzestać na porównaniu z Eno albo Sylvianem i wrzucić tę płytę do jednego wora z dziesiątkami innych ambientowych produkcji. Ale w rzeczywistości sprawa nie jest taka prosta. Jurczak istotnie chcąc trzymać się formuły ambientu nie był w stanie uniknąć pewnych sztampowych rozwiązań; gatunek ma swoje prawa i nic w tym złego. Rzecz jednak w tym, żeby parametry tegoż gatunku poustawiać z odpowiednim wyczuciem dramaturgii i to, moim zdaniem, udało mu się bezbłędnie. Słuchając "Race Against Time" mamy do czynienia z jakąś opowieścią, wyczuwamy zmiany napięcia i nastroju, odnajdujemy miejsca na opisy i dialogi... by użyć literackiego skojarzenia. Zapewne właśnie dzięki bardzo dobremu operowaniu dramaturgią kompozycji, pod wieloma względami muzykę z tej płyty odbiera się raczej jako muzykę ilustracyjną niż samoistny ambient, a proste skojarzenia ze wspomnianym już Eno przesuwają się miejscami nawet gdzieś w obszary Art Zoyd. W dalszym ciągu nie uważam takiej muzyki za nazbyt odkrywczą ani intrygującą. Jeżeli jednak ktoś rzeczywiście potrafi manipulować schematem i naginać gatunkowe ramy, aby osiągnąć swoisty efekt, to nie mam nic przeciwko. A Jurczak potrafi robić to z dużą wrażliwością i klasą.
Wojciech Wysocki http://www.nuta.pl
|
|
Płyta, dzięki której odżywa wiara w polskich twórców ambientu. Czystego ambientu. Estetycznego, kontemplacyjnego, wyważonego, głębokiego, rozkołysanego morza dźwięków. Bez kosmicznych eskapad, bez przesadnej słodyczy, bez dołującego eksplorowania dziwactw i szumo-trzasków. Za nazwą Busso De La Lune kryje sie Piotr Jurczak. Na Race Against Time wydaje się prezentować swe fascynacje. Inspirowany lżejszymi pracami Roberta Richa, etnicznymi kombinacjami Forrest Fanga, dźwiękowymi ciągnięciami Sylviana, aż po pierwotną surowość Rapoona, Busso generuje ambient z krwi i kości, próbując łączyć go z delikatnie napędzającymi całość house'owymi lub "bliskowschodnimi" rytmami. W warstwie brzmieniowej wyeliminowane są syntetyki, które jednoznacznie mogłyby wskazywać na rodzaj użytego tu instrumentarium. Oszczędnie, z gustem stosowane sample potęgują miłą "miękkość" produkcji. Zero patosu - a to już rzadkość w tego rodzaju wydawnictwach. Świetna płyta dla osób, które, jak deklaruje wydawca, "marzą, myślą i wiedzą". Cokolwiek to znaczy, warto zapoznać się z pracami Busso De La
Lune.
Janusz Leszczyński http://gaz-eta.vivo.pl
|
|
"Alternatywa W klimacie zadumy"
Piotr Jurczak z Andrychowa - ukrywający się pod pseudonimem Busso De La Lune - firmuje krążek "Race Against Time". To wypowiedź muzycznego erudyty, który z wyczuciem stylu wykorzystuje dźwiękowe klisze zaczerpnięte z katalogu takich twórców mrocznego ambientu, jak Gas czy Biosphere, po to, aby poukładać je na swój własny sposób. W efekcie monochromatyczne plamy dźwiękowe przeplatają się z samplami ludzkich głosów, industrialnymi szumami i głębokimi rytmami. Całość tonie w klimacie zadumy i melancholii. Prawdziwy rarytas dla miłośników gatunku!...
Paweł Gzyl DZIENNIK POLSKI 30.01.2003
|
|
Chyba najlepsza jak dotąd ambientowa produkcja ze stajni Requiem. Kryjący się pod szyldem Busso de la Lune, Piotr Jurczak okazuje się tu artystą z bardzo świadomą i pełną wizją swojej muzyki. Konstruuje swoje eteryczno-pastelowe opowieści z doskonałym wyczuciem dramaturgii, dzięki czemu odnosi się wrażenie obcowania z jakąś wewnętrznie zwartą opowieścią. Nie jest to, jak w przypadku wielu ambientowych albumów, zwyczajne tło. Utrzymane w tradycyjnym duchu Briana Eno delikatne, dźwiękowe plamy, co i rusz zmieniają swoją fakturę, przykuwając uwagę słuchacza mnóstwem różnobarwnych detali. Pod wieloma względami muzyka z “Race Against Time” odsyła skojarzenia słuchacza niemal w rejony niezapomnianych, filmowych pejzaży Art Zoyd, co uznać trzeba za poważny atut.
Wojtek Wysocki FLUID
|
|
Zarówno nazwa artysty jak i sama muzyka od razu przywiodły mi na myśl dokonania ambientników pokroju ALIO DIE czy VIDNA OBMANA (którego ambientowy-inaczej album recenzowany jest gdzieś obok) - tymczasem BUSSO DE LA LUNE to Piotr Jurczak z Andrychowa. Oszczędzę sobie oczywiście pierdoł typu "Polak potrafi" bo dla mnie było to zawsze oczywiste, ale powyższe porównania są o tyle uprawnione, iż jakość techniczna oraz coś, co jak, mam nadzieję, że nie nazbyt protekcjonalnie, można nazwać dojrzałością muzyczną w niczym nie odbiegają od dokonań wyżej wspomnianych. Zresztą ani w jedną ani w drugą stronę, bo też i radykalnie (a nawet pól-radykalnie) nowych rozwiązań na "Race Against Time" nie znajdziecie. Owszem, w miękkie plamy dźwięku wmontowane są tu różnego rodzaju sample i urozmaicenia, które zmuszają do nieco bardzo aktywnego słuchania, ale też nie wyobrażam sobie abym nawet po wielu przesłuchaniach potrafił jakoś wyraźniej odróżnić BUSSO DE LA LUNE od innych przedstawicieli gatunku. Z drugiej strony, jeśli miarą powodzenia ambientowego albumu jest jego umiejętność uzurpowania sobie w naszej uwadze jednoczesnej obecności i nieobecności, to debiut (jak rozumiem) Polaka należy uznać za bardzo udany. Jak to sugeruje sama wkładka - "muzyka dla przysłowiowego trzeciego ucha".
Paweł Frelik ANTIMUSIC
|
|
Oniryczna, przestrzenna podróż ku granicom wrażliwości. Ambientalna ciepła elektronika wyprodukowana z mistrzowskim wyczuciem. Nie od dzisiaj wiadomo, że polska muzyka niezależna kryje w sobie ogromny potencjał artystyczny. I najbardziej wartościowe wydawnictwa są często skazane na brak egzystencji w szerszym obiegu. Łukasz Pawlak założył wytwórnię Requiem by pomóc zdolnym twórcom z kręgu muzyki elektronicznej i ambientalnej. Jednym z albumów wydawanych przez Requiem jest „Race against time” Busso de la lune (pod tym pseudonimem kryje się Piotr Jurczak). Płyta zawiera ponad sześćdziesiąt siedem minut muzyki, które potrafią zaczarować świat dźwiękami. W muzyce Busso de la lune czai się bowiem magia i oniryzm. Zaczynając słuchać płyty zatapiamy się w rozległe przestrzenie, które pozwalają odkryć w nas samych podkłady wrażliwości. Jest to album pozornie niezwykle wyciszony ale poprzez harmonijne zmiany tempa wprowadza słuchacza w hipnotyczny trans. Dźwięki nie są już przez nas słyszalne ale otulają nas powodując przyjemny dreszcz. Gdy zobaczyłem na okładce płyty słowa „Inspiracje? Są na wyciagnięcie Twojej ręki... dostrzegasz je? Między wierszami...” wydawało mi się to tylko lekko pretensjonalnym sloganem. Po wysłuchaniu ( a raczej poddaniu się downtstepowemu klimatowi podróży do granic świta jawy i snu) mocno wierzę w te słowa. Czego i życzę tym wszystkim, którzy muzyki nie tylko słuchają ale czują ją i potrafią wypełnić nią przestrzeń swej rzeczywistości.
Adrian Chorębała Ultramaryna
|
|
|