REQUIEM RECORDS


To wydawnictwo mające na celu promocję muzyki elektronicznej, ambientalnej 
i postindustrialnej. 

Od teraz skupiamy się na dokumentowaniu nagrań polskich zespołów działających na przełomie lat 70-tych, 80-tych i 90-tych. Grup dziś zapomnianych, których muzyka nadal ma ogromny potencjał. Ta muzyka jest ponadczasowa 
i warto byś się o tym przekonał...



KONTAKT


ZAMÓWIENIA

 
 

DIFFERENT STATE | more than music | requiem rec 23/2005 |


Osobisty, pełen smutku i cierpienia album naszych rodaków z USA. Narkotyczny trans, magia i cała masa sonicznie zniekształconych odniesień do wybuchowych mieszanek trip hopu, nowej fali, illbientu 
i postindustrialu. Mocno basowy, zdubowany rytm – walec, będący fuzją nowych brzmień, akustycznych eksperymentów, sprzężenia, przesterowania. W utworach Different State słychać echa Coil, Einstürzende Neubauten, Scorn.

cdr | dvd case | 45 min

01. noirth the snow collector
02. my haven (cały utwór)
03. everything is here
04. my house just burned down
05. natural philosophy
06. paradox of collections
07. forces of light and those of the darkness

DIFFERENT STATE








DYSKOGRAFIA:
· grain – demo, wyd. własne / 1993
· yield – SPM / 1994
· knar – pagan [soulcold] 1996 / 1997
· i.c.o.a.p. – limit, wyd. własne / 1998
· cardinal mosaic – cpt.sparky publication / 1999
· dew – 7'vinyl / wyd. własne i cpt.sparky publication / 2000
· azure – vivo rec / 2001
· hidden sounds of magnetic field – requiem rec / 2003 link
· elements – somnimage / usa / 2003
· the power of silence – tone industria / 2005
· more than music – requiem rec / 2005

INNE:
· m.marchoff i kalinovsky – requiem 1997 / 2002 link
· 23 threads – perun 2001
· within a tringle of esoteric sounds – gryf galler / czechy  / 2004
· the vein "the fragile surfaces" – requiem 2004 link

W PLANACH: 
płyty dla somnimage i drone records, 
otwarcie oficyny electronova

different_state@yahoo.com

RECENZJE

A DVD-case with beautiful artwork, a black disc and a lot of information material introduces me to Different State . This experimental project was created by M.X. Marchoff and M. Szostak from Poland . On this release, they get a little help from some friends: Ryszard 23 (‘additional sampling’) and Chris Magister Sciallo (‘lyrics’).
On the sleeve, the next info can be found: “To create this alchemical album, we used Modular Synthopic System, Old and New Analogue Synths, Time, Soul, Discipline and Coke”.
And all that leaves us with an album called “More Than Music”. On it, there are seven tracks, which are all pretty experimental and laidback. 
Opening tune ‘Noirth The Snow Collector’ starts of irritably worked up, which made me a bit cautious the first time I listened to this release. Luckily, the next song ‘My Haven’ is a very nice triphop-like track, which makes the album very easy to listen to. This relaxing effect happens some more times, like during the good ‘My House Just Burned Down’ and ‘Paradox Of Collections’.
There are some well worked out moments on “More Than Music”, but unfortunately, the music isn’t always powerful enough. One of the great minuses, is that the whole album isn’t mixed of properly. A lot of attention is drawn to the low sounds and bass, which gets a bit on my nerves at the end. 

My advice for Different State : keep making this music, keep paying a lot of attention to the artwork you’re using, focus on the relaxed, spherical, triphop-like music, but definitely get a better mixer.

http://www.gothtronic.com

Od blisko 10 lat śledzę poczynania Marka Marchoffa pod różnymi postaciami (Different State, The Vein, 23 Threads, Marchoff/Kalinovsky...) z jednej bardzo prostej przyczyny: Marchoff nie stawia sobie żadnych ograniczeń w swojej twórczości. Zdarzają mu się płyty znakomite, wręcz wybitne (np. 'Cardinal Mosaic') i nieco słabsze ('Hidden Sounds of Magnetic Field'), ale nigdy nie można mu zarzucić wtórności czy schematyczności. Patrząc na większość projektów z naszego podwórka można odnieść wrażenie, ze ich twórcy cierpią na syndrom młodszego brata. Nie wiem co odcina Different State od wpływów z zewnątrz... Może perspektywiczne spojrzenie z Stanów Zjednoczonych, gdzie Marchoff teraz mieszka, a może...

"More than Music' to mocno kwasowa muzyka. I to nie tylko dlatego, że jego powstawanie związane jest z, wedle słów autora, narkotycznym marazmem. To wolna, mroczna, ciężka rzecz. Mało na niej wokali, dużo natomiast spowolnionych basowych dźwięków. Więcej tutaj gitarowych i analogowych brzmień niż w ostatnich dokonaniach. Całość jest zdecydowanie bardziej spójna niż ostatni album Different State, jaki słyszałem, czyli 'Hidden Sounds of Magnetic Field'. Najbliżej natomiast mu do materiału Marchoffa i Kalinovskiego 'Illbient'. Zresztą tytuł tego krążka dobrze sumowałby zawartość 'More than Music' - chory, zniekształcony, zdubowany ambient.

Zły trip. Każdy dźwięk odbija się od ścian i powraca ze zdwojoną siłą, po to, żeby za chwilę rozpłynąć się w ciszy. Obrazy w odcieniach brązu płyną wolniej niż zwykle. Po prostu zły trip. Odmienny stan. Coś więcej niż muzyka.

Michał [orwell] Porwet http://www.postindustry.org

Different State to projekt mający już zapewnioną bardzo mocną pozycję na naszym rynku industrial i ambient - pierwsze materiały DS powstawały przecież grubo ponad 10 lat temu, w okresie właściwie "prehistorycznym" dla polskiej ambitnej elektroniki. Od jakiegoś czasu panowie Marchoff i Szostak starają się odnaleźć ze swoją muzyką za oceanem, gdzie szukają inspiracji, eksperymentują i nagrywają kolejne materiały. Najnowszy z nich - "More Than Music" posiada niezwykle osobistą i szczerą aurę - Marek Marchoff za pomocą muzyki szarpie się tu ze swym nałogiem, sama praca nad albumem miała być bowiem "ucieczką od narkotycznego marazmu". I choć nie jesteśmy w stanie stwierdzić na ile skuteczna okazała się twórcza aktywność związana z tą płytą, przyznać jednak trzeba, iż muzykom udało się nasycić swe dźwięki sporą dawką szybko rozpoznawalnych emocji.

I właśnie chyba w taki sposób powinniśmy tłumaczyć tytuł tego materiału - to nie tylko muzyka, to coś więcej - określona historia, konkretne doświadczenia i rozczarowania, podsumowane nastrojem powszechnego przygnębienia i zwątpienia. Emocje, które determinują kształt siedmiu składających się na jedną opowieść kompozycji, będących tu kolejnymi etapami zagłębiania się w gęstwinę pewnego uzależnienia. Nie ma wątpliwości, że kompozycją najbardziej poruszającą, a co za tym idzie najmocniej zapadającą w pamięć jest 10-minutowa "My House Just Burned Down", pozornie złożona z kilku bardzo różnych fragmentów, jednak jako całość - porażająca swym nastrojem. Marchoff i Szostak udowadniają tym samym, że industrial [post-industrial?] może być poruszający, gorący, może pulsować żywą energią, zostawiając po sobie sporo trwałych wspomnień. Piękno "More Than Music" zaczyna się właśnie od najdłuższego na płycie kawałka, bo właśnie wtedy materiał tak naprawdę przyciąga, zwraca na siebie uwagę, a potem do końca już trzyma słuchacza w jakimś intrygującym skupieniu. Doskonałym pomysłem okazało się tutaj zaangażowanie "tradycyjnych" instrumentów - gitara elektryczna w "Paradox of Collections" to aranżacyjny strzał w dziesiątkę. Wartością tego materiału są równiez poszczególne kompozycje, dość konsekwetnie trzymające wysoki, światowy poziom - przychodzą na myśl ostatnie dokonania Coil, Lustmorda czy solowe prace Micka Harrisa - Different State śmiało konkurować może z wymienionymi mistrzami illbientu i dronu.

Marek Marchoff dzieli się z nami swoim doświadczeniem i niemocą; muzyka pełni tu rolę emocjonalnego nośnika, choć doskonale obroniłaby się również po oderwaniu od swej smutnej genezy. Nawet jeśli dźwiękowo - twórcza terapia nie okazała się skuteczna, pozostaje świadomość, że dała efekt w postaci naprawdę dobrego materiału.

Krzysztof Stęplowski www.nowamuzyka.pl

Jedną z moich słabości na płaszczyźnie muzycznej, jest zamiłowanie do ciężkich, psychodelicznych, “trip'owych” czy – jak to określił pewien mądry człowiek - “heroinicznych” klimatów dźwiękowych. Jeśli kompozycje są dobrze przemyślane i nagrane – znakomicie. Ale jeśli do tego jeszcze potrafią wytworzyć wokół siebie niepokojącą, enigmatyczną, intrygującą i może nawet trochę przygnębiającą otoczkę – jestem zachwycona. I dokładnie taką atmosferę dawkuje nam Different State na “More than Music”, najnowszej propozycji z Requiem Records.

Uwagę przyciąga już pierwsza kompozycja, ciężkim beat'em i ciężkim wokalem (czy bardziej melorecytacją), które sugerują, że podróż po albumie będzie trudna – jednak w pozytywnym znaczeniu tego słowa (co brzmi może nieco paradoksalnie, ale prawdziwie). Jest to oczywiście sugestia słuszna. Za pomocą industrialnych efektów, molowych lub dysharmonicznych współbrzmień, etnicznego echa, głębokiego basu i ogólnego zwrotu w stronę niskich tonów, Different State – profesjonalnie - wciąga słuchacza w sam środek muzycznej paranoi. Ach, czegóż chcieć więcej?

Pomijając już kwestię całej pozamuzycznej części z historii powstawania tegoż albumu (mówiąc krótko, muzyka jest tu walką z narkotycznym rozbiciem), dochodzę do wniosku, że “More than Music” może być świetną ilustracją do zmagań z jakąkolwiek mroczną stroną psychiki człowieka. Z tego względu właśnie trudno nie zgodzić się z tytułem, który – jak rzadko kiedy – jest naprawdę adekwatny do zawartości krążka, nasyconej emocjami, uczuciami i wrażeniami.

To muzyka dla tych, którzy nie mają przeciwskazań do oddziaływania dźwięku na psychikę. Dla tych, którzy nie boją się zmęczenia brzmieniem, koncepcją, atmosferą. I dla wszystkich koneserów ponadprzeciętnych elektronicznych produkcji na światowym poziomie.

Katarzyna Paluch http://www.80bpm.net

Kokaina kojarzona jest przede wszystkim z weekendowym hedonizmem. Ale są i tacy, którzy chcą by gorączka sobotniej nocy trwała cały tydzień. Jak się kończą takie ciągi dobrze wiadomo. Mimo tego chętnych do nadużywania tego szlachetnego środka, którym posiłkował się Zygmunt Freud czy Witkacy nie brakuje. Chociaż koka częściej degeneruje niż pobudza do kreatywnego działania, to akurat lider Different State - Marek Marchoff - przekuł swoje trudne doświadczenia z nią na naprawdę konkretny kawałek muzyki. Bynajmniej jednak nie lekkiej, łatwej i przyjemnej. Jest to zresztą poniekąd oczywiste w kontekście wcześniejszych płyt DS, bo nagrania grupy zawsze utrzymane były raczej w tych ciemniejszych odcieniach. Na „More Than Music” słyszymy więc wszystkie charakterystyczne wyznaczniki stylu formacji: ciężkie, postindustrialne bity rodem z albumów Scorna, kolorystykę w stylu dark ambient i surową, acz wycyzelowaną ornamentykę. Ale w odróżnieniu od poprzednich produkcji ta bardziej niż rytm akcentuje przestrzeń. Choć jej gęstość tchnie atmosferą klaustrofobicznego delirium. To rzeczywiście więcej niż muzyka, to spowiedź. 

Michał Nierobisz http://muzyka.onet.pl/fluid

W latach 90. niektórzy twórcy industrialu wyrwali się ze stworzonego przez siebie getta, dzięki odkryciu nowej elektroniki. Proces ten zaowocował najciekawszymi rezultatami u tych wykonawców, którzy sięgnęli po nowe środki wyrazu, nie wypierając się całkowicie swego dziedzictwa. Do grona tego należy duet Different State, który potrafił w swej twórczości połączyć mroczne opary preparowanych eksperymentów z nowobrzmieniowymi pomysłami rytmicznymi.

Płyta "More Than Music", mimo, iż podobno została zainspirowana narkotycznymi odjazdami Marka Marchoffa, została skonstruowana nadzwyczaj logicznie i precyzyjnie. W zamieszczonych na niej utworach spotykają się elementy różnych estetyk z dwóch minionych epok – lat 90. i 80. Są to z jednej strony hiphopowe bity o ciężkim i smolistym brzmieniu ("My Haven"), zdubowane basy ("Natural Philosophy") i ambientowe pasaże ("Forces Of Light And Those Of The Darknes"), a z drugiej - nowofalowe partie gitar ("Everything Is Here"), industrialne smagnięcia kakofonicznym hałasem ("Natural Philosophy"), elektroakustyczne prepary ("Noirth The Snow Collector") czy free-jazzowe wycieczki ("My House Just Burned Down"). Wszystko to, zgrabnie połączone, tworzy przekonywującą całość o sugestywnym brzmieniu. 

Jest w tej muzyce i mrok, i światło. Jeżeli potraktujemy ją jako szczerą spowiedź, zyskuje miano przejmującego świadectwa. Wypada życzyć Marchoffowi, aby udało mu się wyjść z mroku ku światłu. Wszak zawsze jest ono bliżej niż nam się wydaje.

Paweł Gzyl http://www.gaz-eta.vivo.pl

Czasem do naszych uszu trafia muzyka, którą ciężko sklasyfikować aczkolwiek potrafimy ogarnąć ją zmysłami. Taki niespełna 50 minutowy album stworzyli nasi rodacy mieszkający na stałe w USA (Marchoff i Szostak). Jest to ich drugi po "Azure" krążek jednak odbiegający od industrialno-noise'owej stylistyki. Utrzymany jest w bardzo dusznej atmosferze gęstego ambientu (illbientu), głębokiego dubu ala Scorn i triphop/downtempo bitów. Numery wypełnione są mrocznymi wokalami, raczej melodeklamacjami będącymi rozliczeniem Marchoffa ze swą 11-letnia narkotyczną przeszłością. Czuć dym i przesypujący się proszek, czuć nocne życie i poranne zjazdy. Zarówno temat jak i klimat muzyki nie jest łatwy w odbiorze, ale warto zanurzyć się w te dźwiękowe minuty i poznać ten świat. Być może niektórych zafascynuje, innych zaś odstraszy.

Jarek Drazek dRWAL http://muzyka.wp.pl

© requiem records